W lipcu 2013 pisałem o elektrycznym autobusie BYD K9 testowanym w Krakowie (link).
Tamten wpis zakończyłem informacją, że MPK Kraków zamierza kupić
autobusy elektryczne. Po kilku miesiącach okazało się jednak, że to nie
stolica Małopolski będzie pierwszym miastem w Polsce posiadającym takie
pojazdy. Na początku lutego 2014 na stronie internetowej Miejskich
Zakładów Autobusowych z Warszawy opublikowano ogłoszenie o bardzo
ciekawym przetargu. Obejmuje on dostawę „10 sztuk fabrycznie nowych
autobusów miejskich klasy MAXI, z napędem elektrycznym.” Długość
pojazdu w przedziale 11,8 – 12,1m. Troje drzwi w układzie: 2-2-2.
Autobusy mają być całkowicie niskopodłogowe i przystosowane do ładowania
w systemie PLUG-IN. Konstrukcja zamawianych pojazdów musi dawać
możliwość późniejszego zamontowania dodatkowego systemu szybkiego
ładowania za pomocą pantografu i ładowarki o mocy 200 kW. Pojazdy muszą
być wyposażone w klimatyzację kabiny kierowcy i przestrzeni
pasażerskiej.
Nowe
autobusy mają być dostarczone w terminie 175 dni od daty udzielenia
zamówienia. Warunkiem przystąpienia do przetargu jest posiadanie 3
letniego doświadczenia (nie określono dokładnie w czym – tylko produkcja
autobusów, czy może produkcja autobusów elektrycznych), a jeżeli
takiego nie ma, to poświadczenie sprzedaży autobusów na kwotę łączną 15
milionów złotych. Termin składania ofert to 18 marca 2014, godzina
10:30. Ich otwarcie nastąpi pół godziny później, o 11:00.
Swoją
ofertę na pewno złoży chiński BYD. Elektryczne autobusy tego producenta
jeżdżą już po Europie, np. są eksploatowane w Holandii. Na zdjęciu BYD
K9 w wersji niezgodnej z warunkami przetargu, czyli tylko z dwojgiem
drzwi. Kortrijk, Belgia, parking przy terenie wystawowym targów Busworld
2013.
Eurabus
z modelem 2.0 najprawdopodobniej nie wystartuje w przetargu. Pojazd
dopiero 31 stycznia otrzymał europejską homologację. Busworld Kortrijk
2013.
Solaris Urbino 12 electric już posiada wymagany w późniejszym okresie eksploatacji pantograf. Targi TransExpo 2013.
Norma
Euro-6 to temat główny informacji prasowych publikowanych przez
producentów pojazdów użytkowych w ostatnich latach. Najpierw chwalono
się posiadaniem silników ją spełniających, a teraz z komunikatów
dowiadujemy się, jaki przewoźnik kupił te najbardziej ekologiczne
pojazdy. Faktem jest, że tabor autobusowy, czy ciężarowy staje się coraz
nowocześniejszy. Jednak nie tak szybko zostanie w całości wymieniony.
Pojazdy spełniające starsze, mniej restrykcyjne normy ekologiczne
jeszcze przez długie lata będą eksploatowane, co wiąże się także z
wyższymi opłatami drogowymi dla ich posiadaczy, a także z zakazami
wjazdu do wielu rejonów Europy. Ten drugi element jest szczególnie
uciążliwy dla przewoźników turystycznych, którzy swoimi wciąż sprawnymi,
atrakcyjnymi dla pasażerów pojazdami nie mogą wjechać wszędzie
(ograniczani zielonymi strefami). Jedynym rozwiązaniem wydaje się więc
unowocześnienie taboru. Pojazd spełniający normę Euro-5 lub najnowszą
Euro-6 byłoby najlepszym rozwiązaniem. Tu jednak problemem stają się
finanse. Nie każdy przewoźnik może pozwolić sobie na taki wydatek.
Okazuje się jednak, że istnieje inne rozwiązanie tej sprawy i to o wiele
tańsze, oscylujące w granicach 16 – 25 tysięcy zł netto.
Przykładowy
autobus spełniający najnowszą normę Euro-6: Volvo 9700. Niestety nie
każdy polski przewoźnik może sobie pozwolić na zakup produktu prosto z
fabryki.
To rozwiązanie to montaż filtra cząstek stałych.
Dzięki niemu można zmienić emisję cząstek stałych z poziomu Euro-2 lub
Euro-3 do Euro-5. Czynność wręcz banalna, a dająca możliwość dalszego
wykorzystywania posiadanego pojazdu bez ponoszenia dodatkowych
ekologicznych opłat i bez obawiania się, że w dane miejsce nie będzie
można wjechać. Takich stref zakazu wciąż przybywa. Przykładowo od 1
stycznia 2014 zmieniły się zasady wjazdu do Rzymu, a dokładniej do jego
centrum. Jest ono dostępne wyłącznie dla autokarów spełniających normy
od Euro-4 wzwyż lub Euro-2 i Euro-3 wyposażonych w dodatkowe filtry cząstek stałych.
Jak zamontować filtr cząstek stałych w
autobusie lub ciężarówce? Na pewno zadanie to należy zlecić
doświadczonej, certyfikowanej firmie. Przeglądając Internet znajdziemy
wiele podmiotów oferujących tego typu usługi. Niestety nie każdy z nich
to ekspert w tej dziedzinie. Jest jednak pewna firma, której warto
zaufać. Osoby odwiedzające różne imprezy targowe związane z autobusami
lub ciężarówkami (TransExpo,Silesia Komunikacja, TTM i inne) na pewno
zwróciły uwagę na stoisko firmy Euro-Vat Consulting, na którym można
było zobaczyć omawiane filtry, w tym produkty wiodącej marki Pirelli
& C. Ambiente (dawniej Pirelli Eco Technology – nowa nazwa
funkcjonuje od 1.11.2013).
Tak wyglądają przykładowe filtry cząstek stałych. Tu oferta Pirelli & C. Ambiente.
Nie do każdego autobusu, czy ciężarówki można zamontować filtr cząstek stałych.
Dany pojazd powinien spełniać następujące warunki: zużycie oleju
silnikowego nie może przekraczać 0,8 litra na 1000 km oraz współczynnik
zadymienia K musi być mniejszy niż 1,7 [m -1] – im ten współczynnik jest
mniejszy, tym rzadsza konieczność regeneracji filtra. Jeżeli nie wiemy,
jakie parametry ma nasz pojazd, nie musimy się tym zbytnio przejmować.
Pracownicy Euro-Vat Consulting sami sprawdzą, czy nadaje się on do
takiego montażu. Niestety zdarza się, że inne firmy nie przeprowadzają
żadnej kontroli, tylko od razu przystępują do montażu, wykorzystując
kolejnego „złapanego” klienta. Euro-Vat Consulting wystrzega się takiej
działalności, czego dowodem jest chociażby posiadanie rekomendacji
wydanej przez Polskie Stowarzyszenie Przewoźników Autokarowych.
Kiedy
już wiadomo, że dany pojazd nadaje się do montażu filtra, należy wybrać
jego odpowiednią wersję. To w zależności od dotychczasowej normy Euro,
pojemności skokowej i mocy silnika. Do wyboru są produkty różnych
producentów. Tu decyzję podejmuje właściciel pojazdu – dostępne są różne
warianty cenowe. Standardowo instalacja filtra trwa 8 godzin (w
wyjątkowych przypadkach może się trochę wydłużyć). Po montażu właściciel
pojazdu otrzymuje komplet dokumentów potwierdzających zmianę klasy
ekologicznej.
Nowy filtr cząstek stałych zamontowany w autobusie. To dzięki niemu zachodzi metamorfoza np. z Euro-2 do Euro-5.
Jaka jest żywotność zamontowanego filtra cząstek stałych?
Autobus, czy ciężarówka może korzystać z niego latami, bo żywotność
takich „oczyszczaczy” jest praktycznie nieograniczona. Ważne jednak, aby
raz do roku lub po przejechaniu 100 tysięcy kilometrów sprawdzić stan
filtra. Można to także zrobić w firmie Euro-Vat, która również
specjalizuje się w regeneracji i serwisie filtrów cząstek stałych zamontowanych fabrycznie w nowych pojazdach.
Różne
są sposoby promocji komunikacji miejskiej. Tańsze bilety, zwiększanie
częstotliwości kursów, interaktywne rozkłady jazdy itp. Opcji jest
bardzo wiele, a niektóre dość oryginalne. Na taką ciekawą i
niepowszechną formę promocji transportu publicznego zdecydował się
miejski przewoźnik z Kędzierzyna-Koźla. Tamtejsze MZK wybrało komiks.
„Autobusy
mają same plusy!” – taki tytuł ma seria promujących miejską komunikację
rysunków. Historyjki pojawiają się regularnie na stronie internetowej
MZK. Mogą je także zobaczyć główni adresaci tej kampanii, czyli osoby
korzystające z prywatnych samochodów. Komiks jest bowiem także naklejany
na autobusy, na ich ściany tylne.
Komiks
wozi na sobie np. Solaris Urbino 12 #160 (rocznik 2008). Na zdjęciu w
trakcie opuszczania przystanku „Koźle Dworzec Autobusowy” (na
niektórych rozkładach wciąż widnieje dawna nazwa, czyli „Koźle Dworzec
PKS”), jako linia H do pętli Blachownia Biurowiec.
Na początku 2013 roku pisałem o umowie na dostawę 20 ezt typu FLIRT dla Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej (link).
Ponad rok później, pod koniec stycznia Stadler ogłosił, że pierwszy
skład jest już gotowy. Zakończył się jego montaż i teraz przechodzi
testy wewnątrzzakładowe. Kolejnym etapem będzie dopuszczenie do ruchu po
sieci PLK.
Obecnie na
terenie zakładu Stadlera w Siedlcach trwają różne etapy produkcji trzech
kolejnych FLIRT-ów. Już w kwietniu 2014 pierwszych sześć zespołów
trakcyjnych zostanie przekazanych do ŁKA. Rozpoczną one pracę przewozową
od 15 czerwca. Jak powiedział Andrzej Wasilewski, prezes ŁKA, pierwszą
uruchomioną relacją będzie Łódź – Sieradz. Potem FLIRT-y pojadą do
Zgierza i Łowicza.
Ostatnie z zamówionych pociągów trafią do przewoźnika w lutym 2015.
1
lutego 2014 roku (sobota) rozpoczął się remont ulicy Mogilskiej w
Krakowie. O inwestycji tej było już dość głośno od dawna. Głównie w
związku z przesuwaniem terminu jej rozpoczęcia. Prace remontowe wiążą
się z wstrzymaniem ruchu tramwajowego i zorganizowaniem komunikacji
zastępczej. W Krakowie standardowo linie zastępcze obsługiwane są
przegubowymi autobusami należącymi do MPK. Tym razem zdecydowano się
jednak na inne rozwiązane. Komunikację zastępczą miał zorganizować
wykonawca remontu, czyli firma Budimex (w blogu pojawiła się jako
właściciel dźwigu pana Kotka z popularnego serialu – tu o tym pisałem).
Była więc szansa, że w mieście pojawią się przegubowce sprowadzone z
innych miast, może jakieś modele nigdy w Krakowie nieeksploatowane.
Im
było bliżej remontu, tym więcej szczegółów ujawniano. Okazało się np.,
że autobusy zastępcze będą należały do firmy Mobilis. Pojawiła się zatem
szansa na zbieraninę przegubowców z różnych oddziałów tego przewoźnika,
np. Solarisy Urbino 18 kursujące po Warszawie. Pod koniec stycznia było
już wiadomo, że tramwaje nie zostaną zastąpione taborem przegubowym.
Nie pojadą za nie nawet 12-metrowe autobusy. Zdecydowano, że tramwaje w
ciągu Rondo Mogilskie – Mogilska – Jana Pawła II – Rondo Czyżyńskie
zostaną zastąpione małymi, 10-metrowymi pojazdami. Przyznam, że był to
dla mnie wielki szok. Jadące co kilka minut tramwaje (np. składy
3x105Na) zostaną zastąpione małymi autobusikami. To przedziwne
rozwiązanie zostało zaakceptowane przez Zarząd Infrastruktury Komunalnej
i Transportu w Krakowie.
Co
to za 10-metrowe autobusy? To Solarisy Urbinetto 10. Rok produkcji
2003. Ponad 50 egzemplarzy kursowało po Warszawie w latach 2003 – 2013.
Dokładnie do końca maja. Wówczas dla Mobilisu skończył się 10-lertni
kontrakt na obsługę 50 brygad takim właśnie taborem. Od tamtego czasu
niektóre pojazdy zmieniły właściciela, trafiając np. do Płocka, czy
Olkusza. Inne odstawione czekały na lepsze czasy. Kto by w czerwcu 2013
przypuszczał, że ich następnym zadaniem przewozowym będzie wcielanie się
w rolę krakowskich tramwajów.
Do
Krakowa przyjechało 16 egzemplarzy Urbinetto. Wszystkie w warszawskim,
żółto-czerwonym malowaniu, z naklejonymi tamtejszymi numerami
taborowymi. Od 1 lutego małe Solarisy rozpoczęły obsługę zastępczej
trasy nr 704 w relacji: Rondo Mogilskie – Mogilska – Jana Pawła II – Rondo Czyżyńskie.
W soboty i święta kursują co 8 minut, a w dni robocze nawet co 5 minut.
Osobiście korzystałem z linii 704 w dwa pierwsze dni jej funkcjonowania
i wszystko odbywało się płynnie, sprawnie. Remontowana ul. Mogilska
mimo zwężenia do jednego pasa (w każdą stronę) była przejezdna (bez
korków), a Urbinetta nie były zatłoczone. Owszem, na odcinku Wieczysta –
Rondo Mogilskie jeździły pełne, ale nie były to sytuacje ekstremalne.
Zmieniło się to w dzień roboczy, o czym regularnie informowały lokalne
media. Ratunkiem miało być zwiększenie częstotliwości kursów aż o 80
dziennie (po 40 w każdą stronę), co osiągnięto przez skrócenie postoju
autobusów na przystankach końcowych (zdarzało się, że na
końcowo-początkowym przystanku Rondo Czyżyńskie stały aż cztery
Urbinetta). Zmieniony rozkład jazdy zaczął obowiązywać od 6 lutego.
Dzięki tym zmianom Urbinetta w godzinach szczytu kursują nawet co 3
minuty. Obecnie w Małopolsce są ferie, trwają sesje egzaminacyjne.
Wielki test dla małych autobusów będzie więc dopiero 17 lutego. Od tego
dnia pasażerów zdecydowanie przybędzie.
Solarisy
Urbinetto 10 #A341 i A348 jako linia 704. Przystanek końcowo-początkowy
Rondo Czyżyńskie. W soboty i święta stały tam dwa pojazdy, a w dzień
roboczy nawet cztery. 1.02.2014.
Urbinetto
#A341 raz jeszcze, miejsce także to samo, ale 4 godziny wcześniej.
Wtedy było jeszcze dość pochmurno, nieprzyjemnie. Przed nim #A334.
1.02.2014.
Napis Urbinetto na Solarisie #A341.
Solaris Urbinetto 10 #A334 właśnie rozpoczął kolejny kurs w stronę końcówki Rondo Mogilskie. 1.02.2014.
„Spełnianie
marzeń” - napis na reklamie. Gdyby autobusy były istotami żywymi,
warszawskie Urbinetto tak właśnie mogłyby powiedzieć. Marzenia spełnione
- nadal jeżdżą. Aleja Jana Pawła II, Solaris #A324 zbliża się do
końcówki Rondo Czyżyńskie. 1.02.2014.
Solaris Urbinetto 10 #A348 na przystanku „Wieczysta”. 1.02.2014.
Na przystanek „Wieczysta” wjeżdża Urbinetto #A327. 1.02.2014.
Solaris Urbinetto #A341. Przystanek „Czyżyny”, obsługa pasażerów i odjazd. 1.02.2014.
Solaris Urbinetto 10 #A348 przed przystankiem „Czyżyny”, 1.02.2014.
Rondo Mogilskie, Urbinetto #A327 dojeżdża do przystanku końcowo-początkowego. 1.02.2014.
Również
na Rondzie Mogilskim oczekiwały jednocześnie dwa autobusy. Były to
jednak tylko chwilowe sytuacje, bo pierwszy pojazd zaraz odjeżdżał.
1.02.2014.
Rondo
Mogilskie. Przystanek, na którym teraz kończy i zaczyna trasę linia 704
nie był wcześniej wykorzystywany przez komunikację miejską. Korzystały z
niego tylko autobusy pozostałych przewoźników. Pierwszego dnia remontu
kierowcy z innych firm byli więc bardzo zdziwieni blokującymi zatokę
Urbinettami. Tu Auwärter Teamstar z MAT-BUS-a w relacji do
Pińczowa. 1.02.2014.
Urbinetto #A322 rozpoczął kolejny kurs z Ronda Czyżyńskiego. Dość dużo tam zakazów wjazdu. 1.02.2014.
Rondo
Czyżyńskie. Urbinetto #A327. Na tym przystanku zatrzymuje się wielu
prywatnych przewoźników kończących kursy na pobliskim dworcu
autobusowym. Niektórzy eksploatują jeszcze kultowe Mercedesy T1, których
widok w obsłudze regularnych przewozów pasażerskich obecnie jest coraz
rzadszy. Ten egzemplarz należy do firmy Małopolanin. 1.02.2014.
Niebieski
autobus na przystanku „Rondo Czyżyńskie” zdecydowanie nie pasuje do
reszty. Tu dominują żółto-czerwone barwy warszawskie. Urbinetta #A348 i
A327, a za nimi Jelcz M081MB3 #BH388 na linii 113. 1.02.2014.
Mimo
upływu 10 lat Urbinetto z zewnątrz prezentują się całkiem dobrze (no
chyba, że zaczniemy się im dość intensywnie przyglądać). Zdanie zmienimy
po wejściu do środka. Widać w nim już niestety, że to nie fabryczna
nówka, ale mocno zużyty tabor. W pewien jednak sposób na negatywny
odbiór pojazdów wpływa zwykłe niedbalstwo. Autobusy nie są aż tak
zniszczone, są po prostu brudne. Sufit, rejon nad oknami – to wszystko
mogłoby wyglądać inaczej.
Oprócz
linii 704 po wyłączonym z ruchu tramwajowego odcinku kursują trzy inne
trasy. To linia 128, która na czas remontu przejeżdża przez ul. Mogilską
i Meissnera oraz czasowe 724 i 744, które są wydłużonymi wersjami
zawieszonych 124 i 424. Jadą one taką samą trasą (Czyżyny Dworzec
– Rondo Czyżyńskie – Jana Pawła II – Rondo Młyńskie – Pilotów –
Łukasiewicza [Grochowska powrót] – Beliny-Prażmowskiego – Lubicz –
Piłsudskiego – Cracovia Stadion), z tą różnicą, że 724 przejeżdża przez ul. Ułanów, a 744 przez Meissnera.
Aleja
Jana Pawła II, odcinek za rondem. Solaris Urbino 12 #BU903 na linii 724
za chwilę dojedzie do pętli Czyżyny Dworzec. Jadący za nim Solaris
Urbinetto 10 #A322 na 704 dopiero rozpoczął podróż do Ronda Mogilskiego.
1.02.2014.
Aleja Jana Pawła II. przystanek „Czyżyny”. Solaris Urbino 12 #BU889 jako czasowa linia 744. 1.02.2014.
„Rondo
Czyżyńskie”, Solaris Urbino 12 #BU889 jako linia 744 już odjeżdża, a
Urbinetto 10 #A348 jeszcze poczeka kilka minut. 1.02.2014.
Rondo
Mogilskie. W zatoce tylko jeden Mobilis, więc Urbino 12 #PU929 może bez
problemów obsłużyć przystanek. Kiedy stoją tu 3 lub 4 Urbinetto, jest
to dość problematyczne. 1.02.2014.
Pierwszego dnia funkcjonowania linii 704 nakręciłem także poniższy film.
Temat PolskiegoBusa na łamach Bloga Transportowego pojawiał się już wiele razy. Pisałem np. o podróży do Wiednia (link), o nowym taborze (link1, link 2), czy o wypadkach autobusów tego przewoźnika (link).
Następny wpis miał być poświęcony linii P16, która od 7 lutego 2014
kursuje w pełnej relacji z Zakopanego przez Kraków, Katowice, Opole i
Wrocław do Berlina (wcześniej tylko z Zakopanego do Wrocławia). Pierwszą
podróż tą trasą planowałem na jeden z wiosennych weekendów. Pula
biletów na ten okres nie była jednak dostępna. Należało więc uzbroić się
w cierpliwość i codziennie sprawdzać stronę przewoźnika.
Przykładowy
autobus PolskiegoBusa. Van Hool TD921 Altano #P024 z 2011 roku. Kurs
linii P6 Zakopane - Warszawa Metro Wilanowska. Droga krajowa nr 7, rejon
przed Jędrzejowem. 26.11.2013.
W
końcu bilety „rzucono”. Dokładnie 13 lutego 2014. Efektem tego było
zablokowanie strony. Mimo wielu prób nie mogłem jej otworzyć. Kiedy już
to w końcu zrobiłem, nie dało się kupić żadnego biletu – komunikat
informował o bardzo dużym zainteresowaniu sprzedażą. Odświeżanie strony
razy kilka i w końcu dostałem się do źródła tanich biletów. Szybka
konsultacja z żoną i wybieramy terminy. Na najtańsze bilety było już za
późno, ale te „upolowane” nie były najdroższe. Do Berlina dwa bilety
kupiliśmy za 90 zł, a powrotne za 120 zł. Do tego 2 zł za rezerwację,
czyli łącznie do zapłaty 212 zł. Przelew zrealizowałem od razu i wtedy
pojawił się stresujący mnie komunikat:
„Wystąpił problem ze skompletowaniem Twojego zamówienia, prosimy o sprawdzenie konta bankowego i kontakt pod adresem:
tel. : 703 502 504 (3,69 zł /min) tel. : +48 22 417 62 27 (tylko połączenia z zagranicy) Godziny pracy: Pn-Pt: 08:00 – 22:00 So-N: 10:00 – 18:00”
Pieniądze
zostały pobrane z mojego konta, a na e-maila żadne potwierdzenie nie
wpłynęło. Postąpiłem więc zgodnie z poleceniem – wysłałem wiadomość (na
telefon za 3,69 zł za minutę nie zdecydowałem się). Zazwyczaj z tego
rodzaju e-maili natychmiast przychodziła informacja typu: „Przyjęliśmy
Twoje zgłoszenie. Odpowiedź nastąpi…”. Żadnego potwierdzenia jednak nie
było. Nie było go także następnego dnia, czyli 14 lutego 2014. Na
stronie internetowej PolskiegoBusa cisza. Jakby nic się nie stało.
Natomiast na profilu Facebookowym wrzało. Osób, którym zabrano pieniądze
nie dając w zamian niczego było więcej.
Screen ze strony Facebook - PolskiBus. Komentarze zdezorientowanych pasażerów.
Na Facebooku widniała jedynie taka informacja: „W
przypadku, gdy dostałeś komunikat o problemie ze skompletowaniem
zamówienia prosimy o przesłanie nam potwierdzenia płatności na adres
info@polskibus.com. Na wszystkie maile odpowiemy zgodnie z kolejnością
zgłoszenia. Prosimy o cierpliwość. Za utrudnienia przepraszamy”.
Nic więcej. W najgorszej sytuacji były osoby, które kupiły bilety na
najbliższe odjazdy. Nie miały pieniędzy, biletu (-ów). Nie mogły też
uzyskać żadnej informacji. Ktoś podpowiadał, że należy złożyć skargę do
urzędu skarbowego, inni chcieli zwrot pieniędzy. Przeważały jednak
komentarze od osób chcących bilety, za które zapłacili. Opcja ponownego
kupna nie wchodziła w grę – te same bilety były już droższe, niekiedy
znacznie.
Tak
mijały godziny i w końcu PolskiBus zareagował. Jak? Całkowicie
zignorował oszukanych klientów i niejako zrobił sobie z nich żart. Na
Facebooku opublikował życzenia walentynkowe. Oczywiście pod nimi
posypały się kolejne wpisy osób chcących się dowiedzieć, co z ich
biletami, czy pieniędzmi.
Screen ze strony Facebook - PolskiBus. Życzenia walentynkowe zamiast reakcji na problemy pasażerów.
W końcu o 13:10 na Facebooku pojawił się komunikat (na stronie głównej sprawa nadal nie istniała):
„Drodzy Pasażerowie,
Informujemy,
iż wszystkie zgłoszenia są przez nas przyjęte i obecnie weryfikowane. W
ciągu najbliższych 3 dni do Pasażerów, którzy nie otrzymali
potwierdzenia rezerwacji oraz biletu, a ich płatność została
zarejestrowana w naszym systemie, zostanie dosłana rezerwacja wraz z
eBiletem.
Jednocześnie
informujemy, że jeśli rezerwacja nie została dokonana, a płatność
została poprawnie zrealizowana, każdy Pasażer otrzyma zwrot pełnej kwoty
na rachunek bankowy z którego została zrealizowana płatność, lub na
kartę płatniczą.
W
przypadku, gdy przejazdy są zaplanowane na najbliższe godziny oraz
weekend, a bilety nie zostały dostarczone prosimy o wydrukowanie
przelewu bankowego, na podstawie którego zamówienie zostanie
zweryfikowany bezpośrednio przed rozpoczęciem podróży z kierowcą przy
autokarze.
Przepraszamy za powstałe niedogodności i wydłużony czas oczekiwania na odpowiedź zwrotną”.
Największe
wzburzenie oszukanych pasażerów (moje także) wywołał zapis o zwrocie
pełnej kwoty, jeżeli rezerwacja nie została dokonana. Przy okazji było
to niezgodne z regulaminem PolskiegoBusa, który w paragrafie 3, a
punkcie 4 wyraźnie mówi, że: „Umowa przewozu pomiędzy Usługobiorcą a Usługodawcą zostaje zawarta w momencie dokonania zapłaty za przejazd (nabycia Biletu).”
Zapłacone, więc bilet należy się.
PolskiBus
od kilku miesięcy ma znacznie rozbudowaną siatkę połączeń. Jest już 16
linii. Było więc oczywiste, że po otwarciu rezerwacji na okres wiosenny
(w tym długie weekendy) bardzo dużo osób jednocześnie wejdzie na stronę
przewoźnika. Jak widać, firma nie przygotowała się na to, a w dodatku
wykazała się wyjątkową ignorancją w stosunku do pokrzywdzonych
pasażerów.
Kiedy
pisałem ten tekst minęły już ponad 24 godziny od zawarcia umowy
przewozu. Od PolskiegoBusa wciąż nie miałem żadnej informacji, biletów
ani ewentualnego (niezgodnego z regulaminem) zwrotu pieniędzy. Na
Facebooku wciąż pojawiały się wpisy niezadowolonych pasażerów.
-----
Jednak PolskiBus zrealizował obietnicę.
Firma zmieściła się w podanym terminie 3 dni i już 16 lutego otrzymałem
kupione 13 lutego bilety. Teraz mam nadzieję, że w dniu wyjazdu nie
okaże się, że doszło do kolejnej awarii, która zaowocowała np. podwójnym
sprzedaniem tych samych biletów.