czwartek, 31 maja 2012

Z PolskimBusem do Wiednia


Nowy przewoźnik autokarowy o nazwie PolskiBus.com już od połowy ubiegłego roku (dokładnie od 18 czerwca 2011) wozi pasażerów po Polsce i do sąsiednich krajów (Austria, Słowacja, Niemcy i Czechy). Charakterystyczne czerwone autobusy Van Hool TD921 Altano szybko zyskały pasażerów, bo zastosowano bardzo atrakcyjną taryfę biletową. Najniższa cena to tylko 1 zł. Tu jednak obowiązuje zasada „kto pierwszy, ten lepszy” – kolejne bilety są już droższe, a ich zakup odbywa się wyłącznie przez Internet, ale i tak nawet w przypadku opcji najdroższej jest to bardzo atrakcyjna oferta.


Na próbną przejażdżkę PolskimBusem zdecydowałem się około sierpnia 2011, wybierając linię P6 z Warszawy do Katowic przez Kielce i Kraków, a dokładniej końcowy odcinek Kraków – Katowice. Już za pierwszym razem upolowałem bilet za 1 zł. Niestety rezerwację należy od razu opłacić, a nie miałem wtedy dostępu do konta. Potem nie dysponowałem wolnym czasem, więc pierwszą przejażdżkę czerwonym TD921 Altano odkładałem na później. Niestety nie zdążyłem. Pod koniec roku zawieszono relację Kraków – Katowice, kierując linię P6 do Zakopanego (od 18 grudnia 2011). Pierwsza podróż PolskimBusem oddaliła się więc czasowo.


PolskiBus: Van Hool TD921 #P017
Regionalny Dworzec Autobusowy w Krakowie. Kurs linii P6 do Katowic na godzinę 10:00. Kilkanaście osób czeka w kolejce do wejścia, a kierowca sprawdza rezerwacje. 27.08.2011.


PolskiBus: Van Hool TD921 #P016
Kraków, ul. Conrada. Popołudniowy kurs do Katowic. Taki wariant trasy P6 będzie funkcjonował jeszcze tylko kilka dni. Potem zmiana - do Zakopanego. 11.12.2011, godz. 15:15.




Maj 2012 w Polsce zaczął się dość ciekawie, bo od mega weekendu, który praktycznie wystartował już w sobotę 28 kwietnia. Wystarczyło wziąć trzy dni urlopu, aby mieć aż 9 dni wolnego. Skorzystałem z tej możliwości, planując także odwiedzenie austriackiej stolicy. Do Wiednia zamierzałem dostać się Van Hoolem PolskiegoBusa (linia P5: Warszawa – Częstochowa – Katowice – Bratysława – Wiedeń). Bilety można rezerwować niestety tylko na określony okres czasu i początkowo koniec kwietnia i maj były niedostępne. Dopiero na początku lutego ruszyły rezerwacje na majowy weekend.  Niestety niczego za złotówkę nie kupiłem, ale z uzyskanej ceny i tak byłem zadowolony. Tylko 180 zł za podróż z Katowic do Wiednia i powrót dla dwóch osób. Inni przewoźnicy żądają większych kwot za jedną osobę i to bez biletu powrotnego.


I tak nastał oczekiwany majowy weekend i wyprawa do Wiednia. Z żoną dotarliśmy do Katowic i na dworcu PKS czekaliśmy na linię P5, odjazd o 23:00. Szumiący z daleka włączoną klimatyzacją Van Hool TD921 nr P005 dotarł około 22:40. Przyjechał pełny, ale na szczęście sporo osób wysiadło, więc była szansa na miejsca obok siebie, a nie przy kimś obcym. Kierowca skontrolował bilet (właściwie wydruk strony potwierdzającej rezerwację, ponoć wystarczy tylko podanie numeru rezerwacji) i można było wsiadać. Jednocześnie inny pracownik (pewnie drugi kierowca) wydawał i przyjmował bagaże. Każda sztuka otrzymuje specjalną banderolę – odbiór po okazaniu przez pasażera kwitu. Autobus zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, być może za sprawą odpowiedniego podświetlenia schodów i całego wnętrza. Ponieważ wsiedliśmy jako jedni z pierwszych - udało się, czyli mieliśmy z żoną miejsca obok siebie. Inne osoby nie miały już takiego szczęścia.


PolskiBus zapewnia, że w autobusach jest dostępny bezpłatny Internet. Natychmiast to sprawdziłem i faktycznie tak było. Punkt 23:00 ruszyliśmy w stronę przejścia granicznego w Cieszynie, czyli trasą nr 1, międzynarodową E75 prowadzącą aż do Grecji. Teraz niestety zaczęło się robić nieprzyjemnie. Siedzenia (kryte skajem lub skórą – niestety nie rozróżniam tego, ale zakładam jednak, że była to ta droższa wersja, czyli skóra) były niezbyt wygodne – śliskie, więc próbujące spać ciało często ślizgało się bezwładnie. Oparcie jakoś tak dziwnie wyprofilowane, że wygodne ułożenie głowy nie było możliwe. Największy problem to jednak nogi. Tragedia – ktoś przede mną rozłożył oparcie i praktycznie byłem zablokowany. I tak nastała noc zmagań: ciasno, niewygodne siedzenie i ciągłe wstrząsy na nierównych drogach – tu strasznie zawiodłem się na Czechach, licząc, że mają lepsze nawierzchnie. Około 4:30 byliśmy w Bratysławie. Przejechaliśmy przez centrum, trafiając na tamtejszy dworzec autobusowy. Połowa pasażerów wysiadła. Można więc było rozsiąść się na dwóch miejscach i przewracając się z boku na bok próbować zasnąć. Wystarczyłoby tylko trochę więcej odstępów między rzędami siedzeń i mogłoby być wygodnie. Niestety w tym przypadku PolskiBus postawił na ilość, a nie na jakość, więc pasażerów jest więcej i męczą się.


Stopniowo robiło się coraz jaśniej i przekroczyliśmy granicę słowacko-austriacką. Obolały i niewyspany zacząłem więc podziwiać widoki, których głównym elementem były wiatraki-elektrownie. Podróż mogłaby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby jechało się w dzień. Wtedy ogląda się mijaną okolicę, a nie próbuje zasnąć. Może więc wówczas można by powiedzieć, że autobus jest wygodny, choć ten brak miejsca na nogi jednak nadal utrzymuje moją opinię, że taka aranżacja wnętrza służy tylko przewoźnikowi, a nie pasażerom. Przykładowo kilka dni później jechałem Jelczem T120 z PKS Nowy Sącz – rewelacja. Może to i stary trup, ale nogi mogłem wyciągnąć i jeszcze zmieściła mi się torba. Wracając jednak do PolskiegoBusa – na końcowym przystanku (dworzec autobusowy ÖBB Postbus przy Südtiroler Platz) byliśmy już przed 6:00 (plan 6:35). To dobrze, bo było więc więcej czasu na Wiedeń.


PolskiBus: Van Hool TD921 #P005
 Linia P5 na końcowym przystanku: Wiedeń. Trwa wydawanie bagaży. W pobliżu stało sporo pojazdów lokalnych przewoźników. Dworzec autobusowy ÖBB Postbus przy Südtiroler Platz.



Z Wiednia wracaliśmy dwa dni później. Także kursem nocnym – na 22:15. Tym razem był to autobus nr P013. Tłok przy wsiadaniu dość spory, a w trakcie oddawania bagaży doszło nawet do małej sprzeczki między pchającymi się pasażerami. To jednak nie wina przewoźnika, choć gdyby autobus podstawił się wcześniej, to jednocześnie wsiadałaby mniejsza ilość osób. Wolnych miejsc było tylko kilka, a Internet nie działał. Wprawdzie łączyło z pokładowym Wi-Fi, ale Internetu nie było. Sprawdzałem kilka razy, na różnych odcinkach trasy. W Bratysławie dodatkowa atrakcja. Brakuje jednego miejsca. Najpierw poszukiwał go sam pasażer, potem do akcji wkroczył kierowca. Miejsca jednak nie znaleziono. Czyżby pojawił się jakiś gapowicz? Miała być nawet dodatkowa kontrola wszystkich biletów (środek nocy – wszyscy chcą spać), ale ostatecznie zrezygnowano z niej, a pasażer zostawił podróżującą z nim dziewczynę i poszedł zająć jakieś rezerwowe miejsce na dole, przy kierowcach.


W trakcie długiej podróży problemem jest toaleta. Ponieważ w Internecie znalazłem wiele negatywnych opinii na temat WC w pojazdach PolskiegoBusa, nie zamierzałem korzystać. W trakcie jazdy powrotnej słyszałem nawet wersję, że toaleta jest zamknięta. Z ubikacji można było bez przeszkód korzystać w trakcie postojów, np. na dworcu w Katowicach, czy na granicy polsko-czeskiej (planowy, ale nie uwzględniony w rozkładzie postój).


Podsumowując. Było bardzo niewygodnie i o spaniu mogłem tylko pomarzyć. Autobus to jednak nie wagon sypialny i nie można mieć niewiadomo jakich wymagań. Wystarczyłoby jednak tylko usunąć jeden lub dwa rzędy siedzeń i podróżowałoby się o wiele wygodniej, choć ze stratą dla przewoźnika, bo zabrałby mniej pasażerów. Mimo niewygody PolskiBus zawsze znajdzie chętnych do skorzystania z jego usług – cena to podstawa. To działa również i na mnie. Już mam dwa nowe bilety za łącznie 60 zł.

 ___________________________________________________________________________________

Czym jest PolskiBus.com? To nazwa usługi autokarowej wprowadzonej na polski rynek przez firmę Souter Holdings Poland. W informacji prasowej podano, że usługi przewoźnika to odwzorowanie modelu działalności przewozowej prowadzonej na terenie Wielkiej Brytanii, USA i Kanady. Odniosła ona niezwykły sukces i dalej się rozwija. To jej debiut na polskim i europejskim rynku.



Souter Holdings Poland jest nową spółką z branży transportu publicznego firmy Souter Investments. Natomiast Souter Investments to prywatne, rodzinne biuro inwestycyjne prowadzone przez Briana Soutera, szkockiego przedsiębiorcę z branży transportu. Zakres działalności obejmuje inwestycje i zarządzanie szerokim portfelem aktywów, składającym się głównie ze spółek notowanych na giełdzie, funduszy inwestycyjnych oraz pozagiełdowych firm prywatnych.  Inwestycje w branży przewozowej obejmują większościowe udziały w dwóch miejskich spółkach autobusowych w Nowej Zelandii - Howick and Eastern Buses i Mana Coach Services oraz firmę transportową zajmującą się przewozami promowymi z siedzibą w Auckland - Fullers Group. Łącznie te trzy firmy przewożą ponad 12,5 milionów pasażerów rocznie i obsługują 270 autobusów oraz 15 promów. Inwestycje związane z transportem obejmują również przedsiębiorstwo Argent Energy, które obsługuje największą w Wielkiej Brytanii fabrykę wytwarzającą biodiesel z odpadów i osadów oraz firmę Alexander Dennis, największego brytyjskiego producenta autobusów i autokarów, którego produkty sprzedawane są w 30 krajach oraz wiodącego dostawcę autobusów hybrydowo-elektrycznych w Europie. Informacja za stroną www.polskibus.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz