Będąc w Grecji nie sposób nie odwiedzić 
Aten. Wprawdzie z Paralii (w której wypoczywałem) to blisko 450 km, 
czyli około 5 godzin jazdy, ale dla zobaczenia tak wielu znanych na 
całym świecie miejsc greckiej stolicy można się przemęczyć. Jazda 
faktycznie okazała się wyjątkowo męcząca, ale zdecydowanie było warto. 
Pierwszym punktem programu tej zorganizowanej wycieczki był przejazd do 
graniczącej z Atenami miejscowości Pireus. Miasto to liczy ponad 175 
tysięcy mieszkańców i słynie ze swojego portu. Największego w Grecji i 
jednego z największych w basenie Morza Śródziemnego. Cumują tam zarówno 
statki towarowe, jak i pasażerskie. To właśnie do części pasażerskiej 
trafiłem. 
Niestety nie mogłem zbyt dokładnie zająć
 się podziwianiem tego ciekawego miejsca. Postój był bardzo krótki 
(około 30 minut), a w jego czasie trzeba było coś zjeść i zapłacić za 
wstęp na Akropol, czyli kolejny punkt programu. Bardzo zależało mi też 
na przejeżdżających obok trolejbusach oraz oczywiście na samym porcie. 
Dodam jeszcze, że był świt, a po nieprzespanej nocy w ciasnym autobusie 
byłem trochę zmęczony. Coś tam jednak udokumentowałem. Nigdy wcześniej 
nie byłem w tak dużym porcie morskim. Ilość stojących w pobliżu promów 
była imponująca. Przypominało to jakiś duży dworzec autobusowy, na 
którego licznych stanowiskach stały pojazdy. Wszędzie było pełno ludzi, 
obok promów przejeżdżały samochody, głównie osobówki, ale były też 
większe. Na promach umieszczono duże diodowe tablice informacyjne, które
 podawały kierunek rejsu oraz godzinę jego rozpoczęcia. Poszczególne 
jednostki były w różnej fazie oczekiwania na pasażerów i ładunki. 
Niektóre stały puste, z wejściem do ładowni zagrodzonym różnymi 
skrzynkami (co znaczyło „nigdzie nie płynę”), inne już dostępne, ale 
puste. Do którejś jednostki powoli tyłem wjeżdżała ciężarówka, dalej 
kilka osobówek. Przyznam, że największe wrażenie zrobił na mnie właśnie 
transport pojazdów. Promy to przecież jedyny sposób dostarczenia ich na 
liczne greckie wyspy. Na parkingu obok naszego autobusu na swój rejs 
czekało kilka ciągników siodłowych z naczepami. Warto jeszcze dodać, że 
część promowa została podzielona na poszczególne sektory, z których 
odpływały statki w dane rejony. Dojście (wjazd) odbywa się przez bramy, 
do których przypisane są dane relacje. Ja np. znalazłem się między 
bramami E9 i E10 (brama wyjazdowa), czyli dla rejsów na Cyklady, Samos i
 Ikarię.
Obserwacja życia części ogólnodostępnej 
portu zajęłaby mi dobre kilkadziesiąt minut. Niestety, jak już pisałem 
było inaczej. Na szczęście mimo presji czasu udało mi się coś zobaczyć i
 sfotografować. Oto więc dokumentacja mojego pobytu w porcie Pireus.
Na początek statki przewoźnika o nazwie 
GA Ferries. Firma ta powstała w 1988 roku, ma siedzibę w Pireusie i w 
2011 posiadała osiem promów. Oto ich nazwy: Rodanthi, Anthi Marina, Jet 
Ferry 1, Marina, Daliana, Milena, Romilda i Dimitroula. Jednostki te 
obsługiwały kilkanaście linii, także z innych portów, np. z Thessalonik 
do Heraklionu na Krecie przez Skiatos, Skopelos, Syros, Tinos, Mykonos, 
Paros, Naxos, Ios i Santorini – postojów jest więc sporo. Inne 
przykładowe relacje to (już bez wymieniania wysp pośrednich, a tych w 
każdym przypadku jest kilka): Pireus – Rodos, Pireus – Samos, Pireus – 
Santorini, Heraklion – Rodos, Rodos – Kreta.
Jako pierwsze sfotografowałem trzy promy
 wspomnianego GA Ferries. Wszystkie ustawione obok siebie, tak samo 
pomalowane i dla „laika promowego” takiego jak ja - praktycznie 
identyczne. To jednak tylko takie pierwsze wrażenie. Wszystkie miały 
przerwę, czyli żaden nie przyjmował pasażerów. Najdalej stała Daliana. 
To dokładnie M/F Daliana, zwodowana w 1970 roku w japońskiej stoczni 
Shimonoseki (koncern Mitsubishi). Wówczas prom otrzymał nazwę Ferry 
Pearl, a jego właścicielem była firma Diament Ferry, także z Japonii. 
Tak do roku 1988, kiedy to statek trafił do Grecji, do właśnie powstałej
 linii GA Ferries. M/F Daliana ma długość ponad 117 metrów i jest 
przystosowana do przewozu 1577 pasażerów oraz 240 samochodów. Osiąga 
prędkość maksymalną 20 węzłów. Niestety lato 2011 było ostatnim sezonem 
turystycznym dla Daliany. Strona www.ferry-site.dk podaje, że jednostka 
ta została w roku 2011 sprzedana do Turcji na złomowanie. 
Przypuszczalnie padła więc ofiarą greckiego kryzysu.

 
Drugi
 prom to Rodanthi. Zwodowany w 1974 r., także w Japonii, lecz w 
miejscowości Setoda (stocznia grupy Hitachi). Jego pierwsza nazwa to 
Virgo, pod którą pływał w japońskich liniach Shin Higashi Nippon Ferry. 
Tak do roku 1989, kiedy to stał się Rodanthi z GA Ferries. W 1995 roku 
prom miał krótką przygodę z Tunezją – wypożyczono go do CTN Tunisia 
Ferries. Rodanthi ma długość prawie 137 metrów i jest przystosowany do 
przewozu 1739 pasażerów oraz 320 samochodów. Prędkość maksymalna 22 
węzły.
 
I na koniec Romilda, czyli M/F Romilda. 
Rocznik 1974, ale zwodowany już nie w Japonii, lecz w Europie, w 
Holandii. W latach 1974 – 1987 prom pływał pod nazwą Free Enterprise 
VIII w liniach Townsend Thoresen European Ferries z siedzibą w 
brytyjskim Dover. Potem, od 1987 do 1993 roku nazywał się Pride of 
Canterbury i był własnością P&O European Ferries, także z Wielkiej 
Brytanii. Pływał w rejonie tamtejszych wysp (np. irlandzki Dublin – 
angielski Liverpool) oraz do Holandii i Francji. W 1993 roku prom stał 
się Romildą, należąc do greckich GA Ferries. Jego długość to 123,6 metra
 i jest przystosowany do przewozu 980 pasażerów oraz 178 samochodów. 
Prędkość maksymalna 21 węzłów. Niestety jak podaje wspomniana wcześniej 
duńska strona o promach, również Romilda została w 2011 r. sprzedana do 
Turcji na złomowanie.

 
Po chwili odkryłem, że w pobliżu 
zacumowały także inne promy GA Ferries: Anthi Marina (1972 rocznik, 
wyprodukowany w Niemczech), Milena (1970 rocznik, wyprodukowany w 
Japonii, statek siostrzany Daliany) i Dimitroula (1978 rocznik, 
wyprodukowany we Włoszech). Ten ostatni w 2011 r. sprzedany na 
złomowanie do Turcji. Stąd wniosek, że grecki kryzys bardzo źle wpłynął 
na kondycję GA Ferries, skoro przewoźnik pozbył się aż tylu jednostek. 
Całkiem możliwe, że już zbankrutował. Obok cumował prom innych greckich 
linii – Saos Ferries. Ten przewoźnik posiada obecnie cztery jednostki, 
których głównym zadaniem są rejsy na wyspę Samotraki. Ja trafiłem na M/F
 Panagia Agiassou. Jednostka zwodowana w 1973 roku w Japonii. Do roku 
1984 pod nazwą Hakata, potem Ferry Kampu – oba imiona w liniach Nishi 
Nihon Ferry. W 1998 statek zmienił właściciela, z Japonii trafiając do 
Libii, do Rainbow Line z miejscowości Bengazi. Strona internetowa tego 
przewoźnika działa, ale nie podaje żadnych informacji na temat przewozów
 pasażerskich. W roku 2002 prom powrócił do Japonii, a od 2006 r. pływa 
po Grecji jako M/F Panagia Agiassou. Jego długość to 135 metrów i jest 
przystosowany do przewozu 770 pasażerów i 261 samochodów. Prędkość 
maksymalna 21 węzłów. Na poniższym zdjęciu opisane statki stoją od lewej
 do prawej.

 
 Promy Anthi Marina, Milena i Dimitroula z GA Ferries i Panagia Agiassou z Saos Ferries.
 
W porcie panuje spory ruch. Jednakże 
większość z widocznych na poniższym zdjęciu osób to turyści, którzy 
przyjechali stojącymi po prawej autobusami. Promy z lewej są w trakcie 
załadunku – co jakiś czas wjeżdża do nich jakiś pojazd. W tle Apollon 
Hellas linii Hellenic Seaways. Rocznik 1990 (czyli prawie nówka) - 
wreszcie produkt lokalny, zwodowany w Grecji. Miła odmiana od japońskich
 statków. O Hellenic Seaways jeszcze napiszę – w innej notce działu 
Wodne.
Biało-pomarańczowy prom Adamantios Korais greckich linii ZF (Zante 
Ferries). Standardowo produkcja japońska, 1987 rocznik. Długość 98,6 m. 
Innych danych niestety nie ustaliłem. Prom o godzinie 7:55 rozpocznie 
rejs na Cyklady, dokładnie na wyspę Kimolos, gdzie dopłynie o 16:45. 
Wcześniej także zatrzyma się na wyspie Kithnos (11:00 – 11:15), Serifos 
(12:40 – 12:55), Sifnos (13:40 – 13:55) i Milos (15:20 – 15:45):

 

 
Za Adamantios Korais stał jedyny prom linii Ventouris Sea Lines, czyli 
M/F Agios Georgios. Zwodowany we Francji w 1972 roku. Pierwotnie pod 
nazwą Hengist u brytyjskiego operatora. Potem jeszcze kilka razy 
zmieniał firmy i imiona, aby od 2004 r. stać się M/F Agios Georgios z 
Ventouris Sea Lines (linie te powstały w 1987 roku). Prom w 2009 roku 
został zmodernizowany. Teraz zabiera pasażerów i ich pojazdy w rejs na 
archipelag Cyklad, gdzie przybije do portów na wyspach Kithnos, Serifos,
 Sifnos oraz Milos, czyli jak biało-pomarańczowa konkurencja oraz 
dodatkowo cumujący w Folegandros, Sikinos, Los i Santorini. Ustawione 
obok promu osobówki czekają na zezwolenie wjazdu.

 
Na pokładzie samochodowym M/F Agios Georgios stała już Scania z naczepą.
 Niestety przegapiłem moment wjazdu (tyłem), bo polowałem wówczas na 
jeżdżące obok portu trolejbusy. Fotka bardzo „partyzancka” i w dodatku z
 ludźmi w kadrze. Niestety powtórzone ujęcie jest nieostre:
Obok Adamantios Korais na załadunek czekało Volvo FH12:
Ponieważ pasażerska część portu w Pireusie jest dość rozległa, kursuje 
po niej bezpłatna linia autobusowa, mająca łącznie dziewięć przystanków.
 Niestety nie udało mi się ustalić, jak często ma odjazdy (na stronie 
portu jest tylko o niej informacja, natomiast brak rozkładu jazdy), ale 
najprawdopodobniej utrwaliłem obsługujący ją autobus. Inne malowanie niż
 komunikacji miejskiej oraz włączony wyświetlacz kierunkowy upewniają 
mnie, że to ten pojazd (gdyby wyświetlacz nie pokazywał żadnych 
informacji można przypuszczać, że to nowy zakup jakiegoś wyspowego 
przewoźnika, który oczekuje na prom). Niestety pojazd stał dość daleko, 
więc fotka nie jest dokładna – mój zoom nie sprostał zadaniu. To 
biało-niebieski Irisbus Agora 12M:
  
 
Grecki plan walki z kryzysem zakłada sprzedaż portu w Pireusie. Budzi to
 wielkie niezadowolenie społeczeństwa i już wiele razy było potępiane 
przez Greków w trakcie demonstracji ulicznych.