Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Węgry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Węgry. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 lipca 2018

Zmarł twórca kultowej serii autobusów


Ikarusy serii 200 to jedne z najsłynniejszych autobusów świata. Produkowane od lat 60-tych do 90-tych ubiegłego wieku. Eksploatowane w wielu krajach, na kilku kontynentach. Szczególnie w początkowym okresie produkcji będące symbolem nowoczesności.

To, że był to produkt węgierski wie każdy, kto choć na chwilę zainteresował się tymi pojazdami. Jednak niewiele osób zna imię i nazwisko twórcy tej kultowej serii autobusów. To Finta László. Niestety wspominam o nim w związku ze smutnym wydarzeniem. Zmarł on 1 lipca 2018 w wieku 84 lat.


Ikarus 250
Prototyp Ikarusa 250. Jako druga osoba od lewej strony stoi Finta László. Screen z portalu 24.hu.


Ikarus 250

Ikarus 250
Prototyp Ikarusa 250 różnił się od egzemplarzy seryjnych. Screeny ze strony www.omnibusz.blog.hu.


Ikarus 250
Zdobywca nagrody Grand Prix w Monako, Ikarus 250. Screen z portalu autoszektor.hu.


Finta László projekt pierwszego przedstawiciela Ikarusów serii 200 przedstawił w 1967 roku. Był to model 250. Innowacyjny, nowoczesny i zdobywający później prestiżowe nagrody w kilku międzynarodowych konkursach, np. w Monako. Potem powstawały kolejne modele. 

Ikarusy serii 200 wiele razy trafiały do księgi rekordów Guinessa. Najważniejszy powód to ilość wyprodukowanych egzemplarzy (ponad 204 tysiące, które trafiły łącznie do 49 krajów). Inne rekordy to np. liczba pasażerów, która zmieściła się w danym pojeździe.


Ikarus 280, PKM Tychy
Przegubowców serii 200 powstało ponad 57 tysięcy. Tu jeden z nich. Ikarus 280.26 #235 z PKM Tychy. Rocznik 1990. Udokumentowałem go w trakcie obsługi międzymiastowej linii 33 łączącej Tychy z Gliwicami - pętla Gliwice Plac Piastów. Obok inny, krótki przedstawiciel serii 200, którego niestety nie sfotografowałem (być może to model 250). Październik 2002.

Temat Ikarusów serii 200 co jakiś czas pojawia się w Blogu Transportowym. Materiały dotyczące dwóch modeli dodatkowo otagowałem: Ikarus 260 i Ikarus 280.

Pogrzeb Finta László odbył się 12 lipca w jego swojej rodzinnej miejscowości – Pomázon. Temat śmierci konstruktora serii 200 pojawił się w większości węgierskich mediów.


Blog Transportowy na Google +

czwartek, 29 marca 2018

Blog Transportowy na YouTube – ponad 1500 subskrybentów


Co jakiś czas zamieszczam wpisy poświęcone filmowej wersji Bloga Transportowego, czyli kanałowi YouTube o nazwie Lukaszwo – Transport Movies. Doskonałą okazją powrócenia do tego tematu jest kolejny rekord ilości subskrybentów.

Ilość osób subskrybujących kanał Lukaszwo – Transport Movies przekroczyła już wartość 1500. Bardzo mnie to cieszy i oczywiście motywuje do dodawania kolejnych materiałów filmowych.


Blog Transportowy na YouTube, kanał Lukaszwo - Transport Movies
Już ponad 1500 subskrybentów. Screen strony prezentującej najnowsze filmy na kanale Lukaszwo - Transport Movies.


W marcu 2018 na kanale Lukaszwo – Transport Movies opublikowałem sześć filmów. Po dwa w tematyce kolejowej i autobusowej i po jednym o trolejbusach i tramwajach. 

Pamiątką z pobytu na Sycylii jest poniższe nagranie wykonane na stacji Cefalu 7 września 2016. Jego bohater to kultowy elektrowóz nazywany przez Włochów ksywką „caimano”, czyli po polsku „kajman”. To lokomotywa oznaczona jako E656 454, prowadząca nocny pociąg relacji Roma Termini - Palermo Centrale. Jego wagony na Sycylię przypłynęły promem kolejowym. 




W czerwcu 2017 w hiszpańskiej miejscowości Fuengirola nagrałem ciekawego przegubowca. To Sunsundegui Astral, który jako linia M-220 odjeżdża do kurortu Marbella. 




Tramwaje na náměstí Svobody (czyli na rynku) w Brnie są bohaterami poniższego filmu. To kolejna część prezentująca szynowy transport publiczny w tym mieście.




Pozostając w Czechach zapraszam do Ostrawy, na spotkanie z tamtejszymi trolejbusami. Dokładnie ze  Škodami 14Tr, 15Tr i 27Tr Solaris. 9.09.2017.




Piękny parowóz 424 247 węgierskich kolei MÁV z historycznym składem opuszcza stację Budapest Nyugati. Nagrała go moja żona w dniu 3 maja 2015.




Najnowsze nagranie. Autobus Castrosua Magnus obsługujący linię nr 35 w hiszpańskiej Maladze. Nagranie powstało na licznie odwiedzanej przez turystów pętli Gibralfaro w dniu 11 czerwca 2017.




Powyższe filmy zmontowałem jeszcze przed przeprowadzką Bloga Transportowego pod nowy adres www.blogtransportowy1.blogspot.com. Dlatego zobaczycie na nich informacje o starej lokalizacji, czyli na platformie Blox. To jednak już ostatnie nagrania z tamtego okresu. Kolejne będą wyróżniały się nową czołówką. Na początek zaprezentuję turecki spalinowy zespół trakcyjny na stacji Izmir.


Blog Transportowy na YouTube, kanał Lukaszwo - Transport Movies

środa, 6 lipca 2016

Volánbusz Budapeszt – Ikarus na dworcu


Autobusów Ikarus na polskich ulicach jest już coraz mniej. Kiedyś bardzo liczne praktycznie w każdej części kraju, obecnie kursujące liniowo jedynie w kilku rejonach. W tym wpisie zapraszam do ojczyzny Ikarusa, czyli na Węgry. Tam też ich systematycznie ubywa (choć na szczęście ostatnio także i przybywa, bo pojazdy tej marki znów są produkowane), ale nadal jest ich dość sporo. W Budapeszcie obsługują komunikację miejską oraz linie podmiejskie. Te drugie w ramach przewozów realizowanych przez odpowiednik polskiego PKS-u, czyli przewoźnika o nazwie Volánbusz Budapeszt.

Firma ta eksploatuje dość sporo Ikarusów. Pomalowanych w żółte barwy zakładowe. W trakcie mojego pobytu w Budapeszcie (maj 2015) sfotografowanie ich nie było żadnym problemem. Stały zaparkowane na dworcach podmiejskich (np. na Autóbuszállomás Budapest Árpád híd). Niestety nie miałem czasu na zajęcie się nimi. Ikarusową pamiątkę od Volánbusz Budapeszt udało mi się jednak zdobyć. Na dworcu autobusowym Népliget utrwaliłem pięknego przegubowca.

To model nieznany w Polsce, ale bardzo podobny do serii 280. Nic dziwnego, bo to jej modernizacja, objawiająca się głównie liftingiem ścian czołowych. Nazwano go C80. Pojazdy te produkowano w latach 1998 – 2003, w kilku podtypach.

Omawiany Ikarus C80.30M to pojazd o rejestracji FLR-779. Stał on odstawiony w świąteczne, pierwszomajowe popołudnie przy jednym ze stanowisk dworca Népliget, na który dotarłem autobusem z Krakowa (link do opisu tego przejazdu). Pięknie pozował do zdjęć, ale niestety od strony bez drzwi, które miały ciekawy układ 2-0-2-2.


Ikarus C80.30M, Volánbusz Budapeszt

Ikarus C80.30M, Volánbusz Budapeszt
Ikarus C80.30M z Volánbusz Budapeszt. 1.05.2015.


Za Ikarusem C80 stał inny ciekawy pojazd. Neoplan N4020, także z Volánbusz Budapeszt. Autobus miał wstawioną tablicę kierunkową linii 635 do miejscowości Ocsa. Pokonanie całej trasy Budapeszt, Népliget aut. pu. - Ócsa, Akácos u. zajmie mu 47 minut, w trakcie których przejedzie 30 kilometrów. Pojazd ten jest w całości klimatyzowany.


Ikarus C80.30M i Neoplan N4020, Volánbusz Budapeszt
Ikarus C80.30M i Neoplan N4020 z Volánbusz Budapeszt. 1.05.2015.


Neoplan N4020, Volánbusz Budapeszt
Neoplan N4020 jako kurs do miejscowości Ócsa. 1.05.2015.


Moje drugie spotkanie z Ikarusem C80 nastąpiło w dniu (a w zasadzie w nocy) powrotu do Polski. Stał w tym samym miejscu na dworcu  Népliget i jak się później okazało był to ten sam egzemplarz, czyli o rejestracji FLR-779. Tym razem na klapkowej tablicy kierunkowej miał podaną relację. Linia nr 631 do Alsónémedi, ócsai elág. Czas przejazdu całej trasy to 42 minuty, odległość 23 km.


Ikarus C80.30M, Volánbusz Budapeszt

Ikarus C80.30M, Volánbusz Budapeszt
Ikarus C80.30M w oznakowaniu linii 631 do Alsónémedi. Przegubowiec w trasę wyruszy dopiero następnego dnia. 3.05.2015.


Volánbusz Budapeszt podaje na swojej stronie internetowej, że posiada następujące modele Ikarusów (niestety bez wyszczególnienia, ile egzemplarzy): C56.42 V2, C56.42 H6, C56.22 V4, 260.32, 260.39, 280.02, 280.03, 280.10, 280.17, 280.30M, 280.54, 280.54A, C80.30A, C80.30M, 350.04, 350.08, 386, E94.60, E94F, E94G, 395.12, 395.16, E95.04, E95.04M, 395.50 RÁBA, 396.27, E97 Scania, E98.01, E99.00 RÁBA, 415.26, 415.27B, 415.27H, 415.29, 435.10, 435.14A, 435.14B i 438. Bez wątpienia jest ich dość sporo. Pośród tej typologii znajdziemy także pojazdy dalekobieżne, czyli Ikarusy wyruszają również w dłuższe, międzymiastowe trasy.


Blog Transportowy na Facebooku

niedziela, 24 kwietnia 2016

Budapeszt – bilety


W Blogu Transportowym stopniowo prezentuję fotograficzne efekty wyjazdu do Budapesztu w maju 2015. Przykładowy link. W mieście tym funkcjonuje bardzo dobrze rozwinięta komunikacja miejska, czyli jeżdżące często i dowożące w interesujące turystów miejsca autobusy, tramwaje, trolejbusy i metro.

Najlepszym sposobem na to, aby nie czuć się w żaden sposób ograniczonym transportowo, czyli móc jechać kiedy się chce i dokąd ma się ochotę jest zakup biletu 24-godzinnego. Obecnie kosztuje on 1650 forintów, czyli około 22 zł. Taki bilet jest ważny przez 24 godziny. Nie kasuje się go – początek ważności należy określić w chwili zakupu. Można to zrobić w licznych punktach biletowych BKK (organizator transportu w stolicy Węgier: Budapesti Közlekedési Központ Zrt.) lub w automatach zlokalizowanych na stacjach metra i na ważniejszych przystankach. Osobiście korzystałem z tej drugiej opcji, czyli z biletomatów.

Bilet 24-godzinny (24 órás jegy) upoważnia do nieograniczonej liczby przejazdów w granicach administracyjnych Budapesztu autobusami, trolejbusami, tramwajami i metrem. Można z nim także podróżować pociągami podmiejskimi HÉV (obecnie pięć linii: H5, H6, H7, H8 i H9) oraz pływać promami miejskimi (obecnie trzy trasy: D11, D12 i D13). W dni robocze bilet ten jest także ważny w wybranych pociągach podmiejskich kolei MÁV-START oraz w niektórych autobusach podmiejskich firmy Volán. Zakres zatem ogromny. Przy dłuższym pobycie można skorzystać z biletu ważnego 72 godziny. Zasady korzystania takie same. Dostępne są także karty turystyczne (Budapest Card), ważne 24, 48 i 72 godziny (ceny odpowiednio 4900 ft, 7900 ft i 9900 ft), które oprócz przejazdów komunikacją miejską (ale bez MÁV-START i autobusów Volán) dają możliwość bezpłatnego lub zniżkowego korzystania z turystycznych atrakcji Budapesztu (np. muzea, baseny).


BKK Budapest, bilet 24-godzinny

BKK Budapest, bilet 24-godzinny
Bilet 24-godzinny kupiony w automacie. W trakcie zakupu obowiązkowe jest określenie okresu ważności, który zostaje wydrukowany. W związku z tym nie trzeba go kasować. Dolne zdjęcie to rewers biletu.


Jeżeli nie planujemy częstego jeżdżenia, a jedynie pojedynczą podróż, skorzystamy z biletu jednorazowego. Jego koszt to 350 forintów, czyli około 4,80 zł. Jest on ważny w granicach administracyjnych Budapesztu, na liniach autobusowych, tramwajowych, trolejbusowych i HÉV, bez prawa przesiadki. Natomiast w metrze przesiadki są dozwolone, ale nie wolno robić przerw w podróży ani podróżować w przeciwną stronę (czyli dojechać do danego miejsca i wracać). Bilet jednorazowy jest ważny 80 minut od skasowania w komunikacji dziennej i 120 min. w komunikacji nocnej.


BKK Budapest, bilet jednorazowy
Dwa skasowane, kupione w automacie bilety jednorazowe.


Dość ciekawą formą pobierania opłaty za przejazd jest bilet 3-przystankowy ważny tylko w metrze (metrószakaszjegy 3 megállóra). Kosztuje on 300 ft, co odpowiada ok. 4,10 zł. Zgodnie z nazwą, można na nim pokonać odległość tylko trzech stacji. Bez przerw w podróży i jazdy w przeciwną stronę tą samą linią. Bilet jest ważny przez 30 minut od skasowania.


BKK Budapest, bilet 3-przystankowy
Dwa skasowane, kupione w automacie bilety 3-przystankowe.


Od podanych cen oczywiście obowiązują także ulgi.


Blog Transportowy na Google +

niedziela, 13 grudnia 2015

Ikarus #215 z Budapesztu


W maju 2015 odwiedziłem Budapeszt. Relację z podróży do tego pięknego miasta zamieściłem w dwóch wpisach. Autobusowym (link) i ciężarówkowym (link). Teraz pora na ostatnią część materiału dotyczącego tego ciekawego przejazdu. Jest ona zdecydowanie najkrótsza, bo dotyczy tylko jednego zdjęcia, wykonanego już na terenie Budapesztu. Jego bohaterem jest trolejbus Ikarus 280.94 o numerze 215. To rocznik 1988.

Być może dostawy nowych Solarisów Trollino, o których pisałem tutaj, już wyeliminowały go z eksploatacji. Trolejbus ten udało mi się sfotografować na Hungária krt., w trakcie postoju na przystanku końcowym linii 75, pętla Puskás Ferenc Stadion. Pojazdy tej trasy odjeżdżają co 5 – 10 minut w dni robocze i co 10 min. w soboty i niedziele.


Ikarusy 280.94, BKV Budapest


Jak się później okazało, Ikarusy 280.94 skutecznie mnie „unikały”, więc powyższe zdjęcie było jednym z nielicznych, które udało mi się wykonać tym ciekawym trolejbusom.


Blog Transportowy na YouTube, kanał Lukaszwo - Transport Movies

piątek, 3 lipca 2015

Ciężarówkowo do Budapesztu


Niedawno opisywałem swój przejazd do Budapesztu. Link. Wówczas był to materiał autobusowy. Teraz skupię się na ciężarówkach. Jak już wspomniałem, na terenie Słowacji było dość sporo starych, kultowych już pojazdów rodem z Czechosłowacji. Najciekawsze z nich to moim zdaniem Škody serii 706 w różnych zabudowach. Niekiedy były to stojące przy drodze wraki, innym razem w pełni sprawne egzemplarze. Sfotografowałem dwa takie pojazdy, ale nie jestem z tych zdjęć zbyt zadowolony, choć i tak cieszę się, że cokolwiek wyszło, bo przecież „polowałem” z jadącego autobusu. W obu przypadkach były to szambiarki (fekálna cisterna), dokładniej model 706 MTSP 27 produkowany w zakładach Liaz. Napęd 4x4. Pojazdy te były wytwarzane na potrzeby rolnictwa. Produkcję rozpoczęto w roku 1979, a zakończono najprawdopodobniej pod koniec lat 80-tych.


Liaz 706 MTSP 27 fekálna cisterna
Liaz 706 MTSP 27 fekálna cisterna wraz z ciągnikiem rolniczym na poboczu trasy E77. Miejscowość Dudince w pobliżu węgierskiej granicy (dokładnie 17 km od niej). 1.05.2015.


Liaz 706 MTSP 27 fekálna cisterna
Inny Liaz 706 MTSP 27. Byłoby piękne ujęcie. Niestety zrobiłem zdjęcie dokładnie wtedy, gdy w kadrze pojawił się płot. Szkoda. Taki niezwykły pojazd. Ta fekálna cisterna stała 15 minut jazdy przed uchwyconą na wcześniejszym zdjęciu.


Inna kultowa czechosłowacka ciężarówka, obok której przejeżdżał nasz autobus to Tatra 148. W tym przypadku z zabudową dźwigu. Pojazd uchwycony gdzieś przed miejscowością Trstená (po polsku Trzciana). Ten model Tatry produkowano w latach 1972 - 1982.


Tatra 148
Tatra 148. Tablica rejestracyjna zaczynająca się literami RK wskazuje na powiat Różomberk (okres Ružomberok).


Autokarowa podróż do Budapesztu zaowocowała także dwoma zdjęciami Liaza 110. Ta ciężarówka była produkowana w latach 1984 – 1994). Jeszcze przy granicy z Polską utrwaliłem wersję skrzyniową, a już w głębi Słowacji polewaczkę. Przypominam, że większy materiał o polewaczkach Liaz zamieściłem w Blogu Transportowym w lutym 2012. Tu link


Liaz 110
Liaz 110 skrzyniowy.


Liaz 110
Liaz 110 polewaczka.


Powyższy Liaz polewaczka stał na końcu remontowanego odcinka trasy E77. To jej górski fragment pomiędzy miejscowościami Liptovská Osada, a Donovaly. Sfotografowałem tam także dość ciekawy sprzęt drogowców. Kilka jadących jedna za drugą maszyn wyglądało iście kosmicznie.


Maszyny drogowe

Maszyny drogowe

Maszyny drogowe
Iście kosmiczny widok, czyli asfaltowanie po słowacku.


Maszyny drogowe
Na dalszym fragmencie asfaltowanego odcinka widok był już standardowy - walce.


Maszyny drogowe
Nieco wcześniej, czyli przed iście kosmicznym sprzętem stała taka maszyna i wywrotka Tatra 815.


Już po wjechaniu do Węgier, blisko słowackiej granicy mijaliśmy piękną Pragę V3S. Niestety stał przy niej znak B-20 „Stop”, który lekko przysłaniając historyczny pojazd także znalazł się na poniższym zdjęciu. Ciężarówka ta miała węgierską rejestrację, a na masce napis po słowacku. Ewidentnie pochodziła z demobilu słowackiej armii.


Praga V3S
Praga V3S.


Mój przejazd do Budapesztu nie obfitował tylko w stare, ex czechosłowackie ciężarówki. Było także sporo nowszych pojazdów.


Mercedes-Benz Actros
Słowacki Mercedes-Benz Actros odpoczywa na poboczu trasy E77 w rejonie polskiej granicy.


Volvo FM12

Volvo FM12
Na prezentowanym powyżej remontowanym odcinku trasy stało Volvo FM12.


Iveco New Daily straż pożarna
W rejonie miejscowości Twardoszyn mijaliśmy się z dwoma pojazdami słowackiej straży pożarnej. Pierwszy to Iveco New Daily, czyli zdobywca tytułu „Van of the Year 2015”.


Renault Premium i Irisbus Crossway 10,6
Renault Premium i Irisbus Crossway 10,6 mijają się przed słowacką miejscowością Krivá.


Scania 124G 400
Scania 124G 400 na słowackim odcinku E77 przy granicy z Polską.


Iveco Stralis 430
Iveco Stralis 430 na rosyjskich tablicach rejestracyjnych. Parking na słowackiej stacji paliw, w rejonie granicy z Węgrami. Zestaw zarejestrowany jest w Moskwie.



Blog Transportowy na Google+

Blog Transportowy na Facebooku

niedziela, 17 maja 2015

Eurolines – do Budapesztu


Kolejny duży majowy weekend już za nami. Rok 2015 nie przyniósł jednak zbyt wiele wolnego, bo raptem tylko jeden dodatkowy dzień (1 maja w piątek). Jednak zgodnie z tradycją z żoną zaplanowaliśmy dalszy wyjazd. W Blogu Transportowym opisywałem już przejazdy do Wiednia (link), Lwowa (link) i Berlina (link). Teraz zapraszam do Budapesztu. W tym przypadku postanowiliśmy skorzystać z oferty Eurobus-Eurolines. Co oznacza ta nazwa? Pozwolę sobie zacytować informację zamieszczoną w Internecie, na stronie Eurobus-Eurolines:

„Firma Eurobus–Eurolines Polska Sp. z o.o. została utworzona przez dwie wiodące platformy prowadzące sprzedaż biletów międzynarodowej komunikacji autokarowej: Eurobus Sp. z o.o. i Eurolines Polska Sp. z o.o. oraz firmy przewozowe: Biacomex SA, Eurotrans Sp. z o.o., Jordan Group, Orland Sp. z o.o., Sokół Sp. z o.o. i Trans Service Sp. z o.o. Eurobus-Eurolines Polska to firma marketingowo-handlowa oferująca autokarowe połączenia w ramach 74 licencjonowanych linii, za pośrednictwem których możliwy jest przejazd do ponad 530 miast w Europie, z prawie 240 miejscowości rozlokowanych w całej Polsce. Oferta dostępna jest w sieci ponad 1000 biur podróży na terenie całego kraju. Sprzedawana jest poprzez system euroTICKET i Billy oraz na wybranych serwisach internetowych”.

Trasa Kraków – Budapeszt oznaczona została symbolem E-707. Odjazd naszego autobusu wyznaczono na godzinę 6:30 z górnej płyty dworca MDA w Krakowie. Był to pojazd należący do Jordan Group, o czym informował duży logotyp. Mogło to jednak trochę mylić pasażerów oczekujących na charakterystyczny biały autobus Eurolines. Tu jednak warto zaznaczyć, że na bilecie znajdowała się wyraźna informacja, że sprzedawcą jest Jordan Group (bilety kupione za pośrednictwem portalu BiletyAutokarowe.pl, artykuł o tym portalu).

Autobus ten to MAN Lion’s Coach o rejestracji KR 511TS, rocznik 2012. Frekwencja 100%, ale na szczęście udało się nam zająć bardzo dobre miejsca – pierwszy rząd po lewej. Dzięki temu w trakcie jazdy mogłem fotograficznie dokumentować ciekawą trasę przejazdu, której długość wynosiła 400 km.


Eurobus-Eurolines, rozkład jazdy linii E-707
Screen rozkładu jazdy linii E-707, Wrocław – Katowice – Kraków – Budapeszt.


Na krakowskim dworcu MDA dwóch kierowców podzieliło między siebie obowiązki. Jeden pakował i oklejał bagaże, a drugi wpuszczał pasażerów do autobusu, jednocześnie sprawdzając bilety, odrywając ich poszczególne elementy i porównując dane z posiadaną przez siebie listą. Te „czynności biletowe” trwały niestety bardzo długo i minimalnie opóźniły nasz odjazd z Krakowa. MAN wiózł nas międzynarodową trasą E77, która swój początek ma w Rosji i przebiegając przez terytoria Estonii, Łotwy, Litwy, Polski i Słowacji kończy się na Węgrzech, w Budapeszcie. Pokonany przez nas polski odcinek to droga krajowa nr 7, czyli popularna „zakopianka”, z której zjechaliśmy w Rabce, kierując się w stronę przejścia granicznego w miejscowości Chyżne. Widoki na tym odcinku były przepiękne – niesamowite górskie krajobrazy, a prawdziwą „wisienką na torcie” okazały się ośnieżone Tatry.

Około godziny 8:00 Lion’s Coach wjechał do przygranicznej miejscowości Jabłonka. Na małym parkingu wyznaczono rozkładowy postój. Zatrzymaliśmy się tam jednak tylko dla dopełnienia formalności (frekwencja 100%, a na trasie nie ma możliwości kupowania biletów). Właściwy postój odbył się kilka kilometrów dalej, na zlokalizowanej przy granicy ze Słowacją stacji paliw.


MAN Lion’s Coach, Jordan Group, Eurobus-Eurolines

MAN Lion’s Coach, Jordan Group, Eurobus-Eurolines
MAN Lion’s Coach #KR 511TS z Jordan Group. Chyżne, przygraniczna stacja paliw. 1.05.2015.


Po ok. 15 – 20 minutach ruszyliśmy w dalszą podróż. Niestety już po chwili została ona przerwana. Na samej granicy zatrzymał nas pracownik straży granicznej. Przeszedł przez cały autobus i sprawdzał dokumenty wszystkich pasażerów. Potem wyszedł z kilkoma dowodami osobistymi i paszportami. Minęło ok. 10 minut i wrócił, prosząc jednego z pasażerów (paszport ukraiński). Potem do radiowozu zabrał kolejną osobę. Czas leciał, więc kontrola stawała się bardzo denerwująca. W końcu jeden z kierowców spytał pogranicznika, ile jeszcze czasu, ten zaś odpowiedział: „Rozumiem panów, ale proszę też mnie zrozumieć”. To „rozumienie” trwało łącznie lekko ponad pół godziny. Dla nas oznaczało to ponad pół godziny zwiedzania Budapesztu mniej.

Straconego na oficjalnie nieistniejącej granicy czasu niestety nie udało się nadrobić. Słowacki odcinek E77 wiedzie krętymi, górskimi drogami, które przebiegają przez centra licznych miejscowości. W dodatku wszyscy restrykcyjnie przestrzegają obowiązujących ograniczeń prędkości. Powolną jazdę (często po złej nawierzchni) doskonale rekompensowały widoki. Coś wspaniałego. Atrakcją były nie tylko górskie krajobrazy, ale także ciekawa zabudowa i oczywiście mijane przeróżne pojazdy, w tym dość sporo kultowych maszyn produkcji czechosłowackiej. Kilka zdjęć udało mi się wykonać i niedługo przedstawię je w dziale Ciężarówki. Dość szokujący był przejazd przez słowacki Zwoleń (Zvolen), w którym mijaliśmy tereny zamieszkane przez tamtejszych Romów. Zniszczone budynki, pełno śmieci, a w tym wszystkim dość spora grupa dzieci. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Tuż przed granicą słowacko-węgierską mijaliśmy podwórko, na którym stało kilka wraków „ogórków” i jeden pięknie odrestaurowany. Były to oczywiście Škody, a nie Jelcze.


Droga E77, Słowacja
Droga E77 na Słowacji. Odcinek przy granicy z Polską. W dali ośnieżone szczyty.


Droga E77, Słowacja
Inny fragment słowackiego odcinka E77 w rejonie polskiej granicy. Tu na krótkim odcinku ruch odbywa się po dwóch oddalonych od siebie jezdniach. To dojazd do miejscowości Twardoszyn (Tvrdošín).


Droga E77, Słowacja, miejscowość Podbiel, Irisbus Crossway 10,6 z firmy SAD LIORBUS

Droga E77, Słowacja, miejscowość Podbiel, Irisbus Crossway 10,6 z firmy SAD LIORBUS
Kolejna miejscowość - Podbiel. Dalej przez dość spory odcinek jechaliśmy za liniowym autobusem Irisbus Crossway 10,6 z firmy SAD LIORBUS oddział Trstená. Placówka ta posiada łącznie 33 autobusy, oprócz Irisbusów także Karosy i SOR-y. Rejestracja prezentowanego pojazdu to RK 296BO.


Droga E77, Słowacja, miejscowość Podbiel, Irisbus Crossway 10,6 z firmy SAD LIORBUS
Nadal Podbiel. Irisbus przejeżdża obok charakterystycznej drewnianej zabudowy.


Droga E77, Słowacja, Irisbus Crossway 10,6 z firmy SAD LIORBUS
Ciekawa stożkowa góra przed miejscowością Krivá. Po prawej stronie drogi wije się niewidoczna na zdjęciu rzeka Orava.


Droga E77, Słowacja, Irisbus Crossway 10,6 z firmy SAD LIORBUS

Droga E77, Słowacja, Irisbus Crossway 10,6 z firmy SAD LIORBUS
Obok stożkowej góry, a na drugim zdjęciu już na terenie miejscowości Krivá.


Droga E77, Słowacja
Zakrętów na słowackim odcinku E77 nie brakuje. W tle ruiny zamku. Niestety nie potrafię określić, jaka to miejscowość.


Drugi nierozkładowy, a bardzo potrzebny postój odbył się przed granicą z Węgrami. Na stacji paliw. Toalety na szczęście nie były płatne, ale problemem okazała się niewystarczająca ilość kabin w części damskiej. Niektóre panie spędziły całą przerwę w kolejce. Inne, bardziej zaradne korzystały z męskiej, wysyłając mężów do pilnowania drzwi. W trakcie postoju główną drogą obok stacji przejechała kolumna zabytków. Polskich zabytków. Piękne Warszawy i Syrenki jechały od węgierskiej granicy. Jak później ustaliłem, był to VIII Europejski Rajd Syren i Warszaw Nekla-Wiedeń-Budapeszt, który odbywał się w dniach 24.04 – 3.05.2015. Szkoda, że wcześniej ich nie dostrzegłem – byłby piękny materiał do działu Osobówki.


Droga E77, granica słowacko-węgierskaDroga E77, granica słowacko-węgierska
Tablice informacyjne na granicy słowacko-węgierskiej.


Droga E77, Węgry, Kravtex Credo EC11, Volánbusz Budapest
Po przekroczeniu granicy mijaliśmy się z różnymi lokalnymi autobusowymi wytworami. Tu np. węgierski Kravtex Credo EC11 z firmy Volánbusz Budapest (rejestracja JJR-848). Widać wyraźne podobieństwo do czeskiego SOR-a, którego dokumentację techniczną firma Kravtex kupiła w 1999 roku i rozpoczęła produkcję własnych autobusów. Wcześniej specjalizowała się w remontach kapitalnych Ikarusów. W trakcie jazdy minął nas także inny węgierski autobus. Niestety zbyt późno uruchomiłem aparat i nie zdążyłem skorzystać z zoomu, więc większość obrazu przesłania odbijający się w szybie kierowca. Ten pojazd to Alfabusz Localo na podwoziu Volvo B7RLE, rocznik 2005. Tu link do nieudanego zdjęcia.


Kolejny, tym razem rozkładowy postój odbył się w węgierskiej miejscowości Rétság. Zjechaliśmy na tamtejszy dworzec autobusowy (pusty, a tak liczyłem na jakieś Ikarusy), wysadzając jedną osobę. Około 14:00 (planowo 13:30) zakończyliśmy podróż. Koniec trasy to dworzec autobusowy Népliget w Budapeszcie.


Węgry, Rétság. Rejon dworca autobusowego
Boczna droga, z której skręca się na dworzec autobusowy w Rétság.


Do Krakowa wracaliśmy w niedzielę 3 maja. Kurs linii E-707 na godzinę 22:00, wersja wydłużona do Wrocławia przez Katowice. Po przyjeździe na dworzec Népliget pojawił się mały problem ze znalezieniem właściwego stanowiska. Elektroniczna tablica zawierała już nawet odjazdy po godzinie 22:00, a naszego kursu nie uwzględniała. Zaczęliśmy więc spacerować od stanowiska do stanowiska (ciężka torba, więc nie było to zbyt przyjemne). W końcu minął nas Irizar i6 pomalowany w barwy Eurolines. To był ten pojazd, ale niestety podstawił się po drugiej stronie budynku. Kiedy już do niego dotarliśmy, na stanowisku wyświetlała się informacja, że to kurs do Wrocławia. Przypuszczalnie więc system podaje dane dopiero po podstawieniu się danego pojazdu. Później autobus nawet zapowiadano, po węgiersku i angielsku.

Początkowo byłem bardzo zadowolony z mającego nas wieźć pojazdu. Irizar i6 wyglądał na nową maszynę i zakładałem, że przejażdżka nim będzie bardzo przyjemna. Niestety tak nie było, ale o tym później. Zacznę od właściciela autobusu. Nie był nim Volánbusz Budapeszt (zaprezentowany powyżej rozkład jazdy wskazywał na tego przewoźnika), a Balaton Volán z miejscowości Veszprém, która jest oddalona od Budapesztu o ponad 100 kilometrów. Na dworcu Népliget stało  kilka pojazdów tej firmy – autobusy lokalne. Najprawdopodobniej Volánbusz wynajmował go, bo na ścianie przedniej umieszczono logotyp firmy z Budapesztu. 

Mimo, że nasz Irizar podstawił się już około godziny 21:30, kierowcy wrócili do niego dopiero po 15 – 20 minutach. Oboje zabrali się za pakowanie bagaży, a dopiero później jeden z nich rozpoczął wpuszczanie pasażerów. Szło mu to bardzo sprawnie. Dodatkowo oprócz biletu musieliśmy okazać dowód osobisty.


Irizar i6, Balaton Volán, Eurolines

Irizar i6, Balaton Volán, Eurolines
Irizar i6 z firmy Balaton Volán podstawiony na budapeszteńskim dworcu Népliget. Przy przednich drzwiach umieszczono dane właściciela autokaru (link). Pod przednią szybą logotyp Volánbusz Budapeszt.


Tym razem siedzieliśmy w części środkowej autobusu. Niestety w porównaniu z wiozącym nas w przeciwną stronę MAN-em, wnętrze Irizara okazało się bardzo niewygodne. Pierwszy minus to bardzo wąskie siedzenia z dziwnie wyprofilowaną górną częścią. Drugi to bardzo mała przestrzeń pomiędzy rzędami siedzeń. Mam wrażenie, że jeszcze mniejsza niż w PolskimBusie. Nocna jazda takim pojazdem była swoistą „masakrą”. Kiedy tylko się zdrzemnąłem, od razu zaczynał boleć kark, bo źle wyprofilowane siedzenia nie pozwalały na żadne wygibasy – jedyna opcja to siedzieć prosto. Fatalnie. Dodatkowe atrakcje zaczęły się zaraz po odjeździe. We wnętrzu pojazdu zrobiło się bardzo gorąco. Okazało się, że nie działa klimatyzacja. Dokładniej nie funkcjonowały nawiewy nad pasażerami, od środkowej części autobusu do jego końca. Mimo kilku próśb, kierowcy nie reagowali. Było to związane najprawdopodobniej nie z ich ignorancją, a z brakiem znajomości języka angielskiego. Znali jedynie kilka wyuczonych formułek. Dopiero za którymś razem jeden z pasażerów przyprowadził drugiego kierowcę do części tylnej i ten mógł osobiście sprawdzić, jaka tam panuje sauna. Niestety usterki nie udało się usunąć. Nawet zatrzymaliśmy się po drodze i kierowca zgasił silnik resetując wszystkie ustawienia. Nie pomogło. Z żoną siedzieliśmy w części środkowej, więc problem sauny aż tak bardzo nas nie dotyczył. Było jednak bardzo gorąco, czego dowodem okazała się przewożona w plecaku czekolada. Pięknie stopiła się. W tym przypadku należało się cieszyć, że jechaliśmy w nocy. Irizar do Budapesztu wracał w piękny, słoneczny dzień, a nie wierzę, aby udało się usterkę usunąć.

Na Krakowski dworzec MDA dotarliśmy około godziny 4:40. Panował wówczas na nim dość spory ruch. W trakcie przejazdu nie realizowaliśmy planowych postojów w Rétságu i Jabłonce. Były natomiast dwa około 15 minutowe zatrzymania na stacjach paliw. Pierwszy na Słowacji (bezpłatna toaleta), drugi najprawdopodobniej też (zmęczenie zrobiło swoje – nie wysiadałem).

Przejazd autobusami linii Eurobus-Eurolines nie należał do najdroższych. Jeden bilet w obie strony kosztował tylko 170 zł i był o około 100 zł tańszy niż u innych przewoźników. Kręta, górska trasa przez Słowację jest piękna widokowo, więc zdecydowanie lepiej jest ją pokonywać w dzień, niż w nocy. Zwłaszcza, że liczne zakręty nie ułatwiają zasypiania, a niestety siedzenia nie zawsze będą takie, jakie chcielibyśmy mieć. Przyznam, że do powrotu z Budapesztu uważałem Irizary za bardzo wygodne autobusy. Ten egzemplarz niestety do nich nie należał. Kilka lat temu podróżowałem po Egipcie starszym przedstawicielem tej marki (także nocą) i był naprawdę bardzo wygodny. 


Kalendarz imprez komunikacyjnych

Blog Transportowy na Facebooku