W dziale Autobusy pisałem o wrześniowym ślubie Magdy i Karola, do którego obsługi wykorzystano dwa Jelcze 043. Tu link.
„Ogórki” wiozły gości ślubnych, natomiast nowożeńcy jechali bardzo
ciekawą osobówką. Swoistą miniaturą samochodu, czyli Mikrusem MR-300.
To
polski pojazd produkowany w latach 1957 – 1960 przez WSK Mielec (we
współpracy z WSK Rzeszów – silniki). Prosta konstrukcja, która powstała w
ilości ponad 1700 egzemplarzy. Jak Mikrus jest mały dowodzi jedno z
poniższych zdjęć, pokazujące stojącego przy nim mężczyznę. Nowożeńcy
musieli więc mieć pewne problemy z zajęciem miejsc w tym niezwykłym
samochodzie.
Na
placu przy kościele stały także dwie inne ciekawe i historyczne
osobówki. Być może należały do gości ślubnych. To kolorowy Trabant 601 i
Volkswagen Garbus.
Serial
„Alternatywy 4” dość regularnie powraca do programu różnych stacji
telewizyjnych. Perypetie lokatorów warszawskiego bloku bawią pokolenia
Polaków już od połowy lat 80-tych. Tłem akcji często są różne pojazdy.
Mniejsze i większe, czasami dość nietypowe. Takim wielkim i bardzo
charakterystycznym pojazdem jeździ jeden z bohaterów, Zygmunt Kotek.
Jego sprzęt to Hydros T351, czyli 35-tonowy dźwig produkowany do lat
90-tych przez Hutę Stalowa Wola.
Hydrosy
T351 nadal pracują na budowach. Już od dawna „polowałem” na
jakiegokolwiek przedstawiciela tego serialowego modelu. Niestety
bezskutecznie. W końcu jednak udało się. „Dźwig pana Kotka”
sfotografowałem w listopadzie 2013 w Krakowie, przy ul. Srebrnych Orłów,
obok bloku z wielkiej płyty. Malowanie inne niż w filmie, ale cóż z
tego. Najważniejsze, że to T351. Naklejki informują, że Hydros należy do
firmy Budimex Dromex.
Tak wygląda
Hydros aktor, czyli występujący w serialu „Alternatywy 4”. Rok 1983 –
wtedy nagrywano odcinki, których emisję na kilka lat wstrzymała cenzura.
Screeny ze strony www.dailymotion.com:
W
Blogu Transportowym już od jakiegoś czasu dodaję wpisy poświęcone
Ukrainie, a dokładniej pojazdom z miasta Lwów. Było już coś o
tamtejszych autobusach i trolejbusach, czas zatem na kolej. Zapraszam na
stację Lwów Podzamcze. Przyznam, że mój plan pobytu we Lwowie nie
zakładał odwiedzenia tego miejsca. Nie mogłem jednak tam się nie pojawić
– z żoną przez krótki czas byliśmy w pobliżu przechodzących przez
stację torów, a ponieważ praktycznie co chwilę jechał po nich pociąg,
oboje stwierdziliśmy, że wizyta na tym dworcu jest obowiązkowa. Była to
bardzo słuszna decyzja, która zaowocowała nakręceniem wielu filmów i
wykonaniem ciekawych kolejowych zdjęć.
Stacja
Lwów Podzamcze robi bardzo dobre wrażenie – zadbany, odrestaurowany
budynek. Czynna poczekalnia, kasa i bardzo dużo podróżnych. To tylko
mała stacyjka, na której nie zatrzymują się dalekobieżne pociągi, a
wszystko tu normalnie funkcjonuje. Pod tym względem ukraińska kolej
zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. W dodatku ruch pociągów jest tam
bardzo duży. Pasażerskie i towarowe, trakcja elektryczna i spalinowa.
Miałem tylko pewne wątpliwości, czy na pewno na Ukrainie wolno
fotografować kolej. Nikt jednak się do nas nie przyczepił (żona także
korzystała tam z aparatu), jedynie niektórzy maszyniści coś tam wołali i
gestykulowali, co obawiam się, że nie było gestem przyjaźni. Milicja
nie miała żadnych uwag do naszej działalności. Wprawdzie przez chwilę
zostałem „zmierzony wzrokiem” przez jednego ze stojących przy pociągu
funkcjonariuszy, ale tylko na tym się skończyło. Dodam, że wszystkie
zdjęcia były robione z pełną premedytacją, czyli bez jakiejkolwiek formy
kamuflażu.
Bohaterem
tego wpisu jest pociąg towarowy. Tylko jeden, ale bardzo konkretny.
Prowadzony dwiema lokomotywami serii ВЛ80, czyli WL80. To dwuczłonowe
elektrowozy produkowane w ZSRR, a następnie w Rosji (miejscowość
Nowoczerkask) w latach 1961 – 1995. Łącznie powstało ponad 4900 takich
lokomotyw, które są obecnie eksploatowane przez koleje w Rosji,
Białorusi, Ukrainie, Kazachstanie i Uzbekistanie.
Kiedy
dotarliśmy na stację, do 69 różnych wagonów była podpięta lokomotywa
ВЛ80К-136, a ВЛ80Т-1460 jeszcze manewrowała, dojeżdżając na początek
składu. Po około 30 minutach ciężki skład WL80Т-1460 + WL80K-136 + 69
wagonów ruszył w stronę dworca głównego. Poniżej kilka zdjęć i film z
odjazdu.
Lokomotywy
gotowe do odjazdu z długim mieszanym składem. Na Ukrainie nie ma
obowiązku włączania świateł w dzień, dlatego można mieć wątpliwości, czy
pociąg ruszy, czy może stoi odstawiony - szczególnie gdy jest się
daleko od niego i nie widać maszynisty w kabinie.
Odjazd
przedłużał się. Opisywany pociąg przepuszczał pasażerskie i towarowe
składy jadące w stronę stacji Lwów. Prowadziły je głównie inne
lokomotywy serii WL80. Tu ВЛ80Т-1489 z niezidentyfikowanym, a
jednocześnie bardzo długim pociągiem pasażerskim. Więcej o nim w
kolejnych ukraińskich wpisach działu Kolej.
W końcu długi skład ruszył. Elektrowozy pięknie hałasowały - ciekawe przeżycie doświadczyć czegoś takiego na żywo.
Drugi elektrowóz, czyli WL80K-136 (ВЛ80К-136). Ukraińskie koleje UZ malują swoje pojazdy w różnoraki sposób. Niebieskie, zielone.
Długi skład rozpoczynały węglarki. Jak widać ich powierzchnia ładunkowa nie była wystarczająca, więc powiększono ją deskami.
Dalej
jechały zwykłe węglarki - o niższych i wyższych burtach. Takie wagony
można zobaczyć także w Polsce, na LHS. Po tym szerokotorowym szlaku
kursują składy złożone z wagonów ukraińskich kolei UZ.
W składzie znalazły się także wypełnione drewnem węglarki białoruskich kolei BC. Wyglądały jak fabrycznie nowe lub po remoncie.
Za
białoruskimi jechały wagony z Rosji. Różnej wielkości cysterny były
oznaczone tablicami ADR: 23 (gaz palny) / 1965 (mieszaniny węglowodorów
[gazy skroplone], mieszaniny A, AO, Al, B i C).
Jeden
z potężniejszych wagonów w składzie. Także kolei rosyjskich.
Przeznaczony do przewozu materiałów sypkich (może zboże, nawozy).
Dość
zniszczona węglarka rosyjskich kolei RŻD. Za nią dwa inne zielone
wagony - także z Rosji, ale już w znacznie lepszym stanie technicznym i z
oznaczeniami ВTБ ЛИЗИНГ, czyli WTB Leasing.
Skład kończą ukraińskie wagony do przewozu cementu (informacja o rodzaju przewożonego ładunku jest wypisana na burtach).
Zapraszam zatem do obejrzenia przejazdu tego ciekawego, międzynarodowego pociągu:
Na stację Lwów Podzamcze zaproszę już wkrótce. Tym razem będzie spalinowo.
Sobota
to dzień ślubów. Urzędy stanu cywilnego, kościoły – wszędzie tam
zobaczymy pary młode i wiozące je pojazdy. Niekiedy młodzi jadą bardzo
ciekawymi samochodami, np. opisywaną w blogu Czajką.
Na
śluby przybywa czasem całkiem spora ilość gości. Często młodzi
małżonkowie zapewniają im transport, niekiedy bardzo oryginalny. Tak
zrobili Magda i Karol, którzy pobierali się 7 września 2013 na
warszawskim Krakowskim Przedmieściu, tuż przy Pałacu Prezydenckim (więc
pewnie ceremonia miała miejsce w kościele seminaryjnym). Swoich gości
postanowili przewieźć historycznymi autobusami. Wybrali dwa Jelcze 043.
Pojazdy należą do różnych właścicieli.
Niebieski
„ogórek” o rejestracji WJ 61Y został podstawiony przez warszawski Klub
Miłośników Komunikacji Miejskiej. To rocznik 1974. Początkowo był on
własnością MZK Warszawa, wykorzystywany do przewozów socjalnych. Po
przekształceniach w strukturach stołecznego przewoźnika (rok 1994)
należał do Miejskich Zakładów Autobusowych (MZA), a od 1996 r. do
Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Warszawie. W
styczniu 1999 został odkupiony przez klub i następnie odrestaurowany.
Drugi z pojazdów
to prywatna własność pana Tomasza Skrzelińskiego, pasjonata dawnej
motoryzacji. „Ogórek” został wyprodukowany w roku 1985 (tak podaje
galeria TWB) i teraz udaje autobus Orbisu.
Jelcze 043
budziły ogromne zainteresowanie wśród licznych w tej części Warszawy
przechodniów, turystów. Co chwilę ktoś zatrzymywał się i je
fotografował. Była także okazja do obejrzenia autobusów w ruchu. Ta
dynamiczna prezentacja nie należała do najkrótszych, bo pojazdy teren
przy kościele opuszczały dość wolno - wycofywały w główną część ul.
Krakowskie Przedmieście. Tak to wyglądało. Niestety kończyło mi się
miejsce na karcie, więc musiałem maksymalnie skrócić czas nagrania:
W trakcie tych manewrów zrobiłem także kilka zdjęć:
Warto jeszcze
dodać, że niebieski „ogórek” tworzy zestaw z przyczepą P01 z 1976 roku.
Czasami jeździ z nią po Polsce. Przykładowo w czerwcu 2008 roku pojazdy
uczestniczyły w 15. Trakerskim Spotkaniu w Krakowie, czyli w wielkim
zlocie ciężarówek, w którym biorą udział także historyczne autobusy.
Warszawski Jelcz 043 z przyczepą P01. Wizyta w Krakowie, 14 czerwca 2008.
Ślub
Magdy i Karola okazał się także atrakcją dla fanów mniejszej
motoryzacji. Pojazdem nowożeńców był Mikrus, którego zdjęcia przedstawię
w dziale Osobówki.
Ostatnio w dziale Lotnictwo rozpisywałem się o
dość wiekowym Boeingu linii Jet2.com. Pół godziny po nim z lotniska w
podkrakowskich Balicach odlatywał inny ciekawy samolot. W tym wypadku
nie chodzi mi jednak o wiek, lecz o oryginalne, charakterystyczne
malowanie. To Embraer ERJ-190LR (ERJ-190-100 LR) linii Air Berlin o
rejestracji D-ARJF, rocznik 2011. Maszyna jest srebrna, z namalowaną z
przodu muchą. To malowanie firmowe austriackiego przewoźnika Niki,
którego własnością samolot był przez dwa lata. Maszyna w marcu 2013
trafiła do Air Berlin, gdzie malowania nie zmieniono (wprowadzono
jedynie nową rejestrację, wcześniejsza to OE-IHF). Niki jest firmą
zależną niemieckiego Air Berlin, więc może dlatego zrezygnowano z
dodatkowych kosztów przemalowywania.
Flota
Air Berlin liczy obecnie 124 samoloty. Przeważają Boeingi 737, których
jest aż 50 egzemplarzy. Opisywana „muszka” to jedyny przedstawiciel
Embraera w taborze przewoźnika. Sfotografowałem ją 31 lipca 2013.
Obsługiwała wówczas rejs AB8901 Kraków – Berlin Tegel. Poniżej zdjęcia i
film z kołowania i startu.
Na krakowskim
lotnisku panuje dość duży ruch, na który wpływ maja także nie latające
zgodnie z rozkładem jazdy samoloty. Kiedy czekałem na „muszkę” lądowały
np. dwie małe maszyny wojskowe, czyli „Bryzy”. Polskie PZL M28B. Jako
pierwszy przyleciał samolot nr 0224:
Drugi to nr 0219:
Lądowania „Bryz”
na chwilę zatrzymały kołującego Boeinga 737-8AS(WL) nr EI-EBM linii
Ryanair. To rocznik 2009, od nowości u tego przewoźnika. Maszyna leciała
do Dortmundu. Tak wyglądało kołowanie i start. 31 lipca 2013: