niedziela, 28 października 2012

Rydułtowy – szukanie „gagarina” i chwile grozy


Jak już kiedyś wspomniałem, czuję pewien niedosyt w fotografowaniu „gagarinów”. W końcu nadarzyła się jednak okazja by utrwalić taką lokomotywę. W ostatni weekend września 2012 przemieszczałem się w rejonie Raciborza, z którego jest już tylko kilkanaście kilometrów do miejscowości Rydułtowy. Tam, na terenie kopalni „Rydułtowy-Anna” zazwyczaj stał „gagarin” z PKP Cargo. Potwierdzeniem tego było wykonane całkiem niedawno znalezione w Internecie zdjęcie. Kopalniane tory są dobrze widoczne z terenów publicznych, więc postanowiłem się tam wybrać. Niestety – „gagarina” nie było. W zastępstwie stały dwie inne spalinówki, czyli miejscowe T448p. Dokładnie były to lokomotywy nr 038 i 137 z DB Schenker Rail Polska.


Lokomotywa T448p-137 z DB Schenker Rail Polska
 Lokomotywa T448p-137 ustawiona na kopalnianych torach. 


 Lokomotywa T448p-038 z DB Schenker Rail Polska
Lokomotywa T448p-038 ukryta w małym budynku kopalnianej lokomotywowni. Miałem szczęście, bo krótko po wykonaniu zdjęcia drzwi zamknięto.


Przy kopalni znajduje się stacja Rydułtowy. Miejsce bardzo charakterystyczne, bo przylega do niej tunel kolejowy. Powstawał on w latach 1853 – 1858 (tak długo, bo tunel po wybudowaniu zawalił się). Ma długość 727 metrów. Pierwotnie dwutorowy, obecnie pozostał już tylko jeden tor. Na początku drugiej wojny światowej wysadzony przez Polaków (w trakcie wjazdu pociągu z wojskiem niemieckim), później odbudowany. To najstarszy w Polsce tunel kolejowy, jednocześnie najdłuższy w województwie śląskim. Najdłuższy tunel kolejowy w Polsce mieści się w Jedlinie Zdroju (linia Kłodzko – Wałbrzych) i ma 1604 m długości. Tunel przy stacji Rydułtowy pod względem długości jest dopiero na szóstym miejscu w kraju.


Kiedyś na stacji Rydułtowy już byłem, ale niestety nie zrobiłem żadnych zdjęć tunelu. Należało więc to zmienić. Nim jednak dotarłem pod tunel, zająłem się pojazdami kolejowymi. Właśnie panowała mała „godzina szczytu”. W peronach odpoczywał elektrowóz pracujący przez 3 lata dla Kolei Mazowieckich, nadal w barwach tego przewoźnika, choć jeżdżący już dla PKP Cargo w przewozach towarowych.


EU07E-130 z PKP Cargo na stacji Rydułtowy

EU07E-130 z PKP Cargo na stacji Rydułtowy
 EU07E-130 z 1970 roku. Własność PKP Cargo. Wyblakłe biało-zielono-żółte barwy to malowanie Kolei Mazowieckich, którym elektrowóz wypożyczono w latach 2008 - 2011.


Po chwili z tunelu wyjechał luzak – „czapajew”, czyli ET42-029. Była to dla mnie wyjątkowo miła niespodzianka, bo tego typu elektrowozu już bardzo dawno nie widziałem. W dodatku to przecież produkt ze Związku Radzieckiego. Tak więc „gagarina” nie było, ale niczym w ramach rekompensaty od PKP Cargo dostałem coś innego produkcji radzieckiej.


Elektrowóz ET42-029 na stacji Rydułtowy
Elektrowóz ET42-029 w peronach stacji Rydułtowy. To rocznik 1980. 


 Filmik z przejazdu elektrowozu:




Kiedy radziecka maszyna odjechała, pojawił się produkt krajowy w postaci EN57-997 (rocznik 1974). To pociąg regio nr 809 relacji Katowice (13:16) – Rybnik (14:21/25) – Racibórz (15:19).


EN57-997 na stacji Rydułtowy


Ponieważ od grudnia 2012 Przewozy Regionalne przestają obsługiwać połączenia lokalne w województwie śląskim (zmiana przewoźnika na Koleje Śląskie), ten pociąg także udokumentowałem filmowo: 




Na powyższym filmie widać białe worki i obserwujących mnie ludzi. Worki, a dokładniej ich zawartość to zapewne węgiel, który zebrano z torów, po wcześniejszym ataku na pociąg towarowy. Ktoś otwiera drzwi węglarki, węgiel wysypuje się, a potem grupa osób zbiera rozsypany materiał, który w workach trafia na samochód. Opał jest później sprzedawany po korzystnych cenach. Proceder przestępczy, który jest plagą także w innych rejonach Polski. Oczywiste jest, że osoby trudniące się taką działalnością nie chcą być bohaterami zdjęć, czy filmów. Dopiero po odjeździe EN57 odkryłem, że jestem obserwowany przez większą grupkę osób, których zdecydowanie można się bać. Jeden z „workowiczów” szedł w moją stronę. Oj zrobiło mi się gorąco. Wielki, pijany i brudny od węgla jegomość zapytał: „O co chodzi, co ty tu k... robisz?”. Informacje o pociągach i tunelu jakoś do niego nie docierały, bo wciąż paplał to samo. Musiałem się więc wycofać, zwłaszcza, że w moją stronę szedł już kolejny osobnik. Tak więc nie udało mi się dotrzeć do samego tunelu. Ze względu na przeżycia z „ludźmi węgla” raczej w najbliższym czasie tam nie wrócę.


Blog Transportowy na Facebooku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz