Temat szybkich pociągów firmy Alstom już kilka razy pojawiał się w Blogu Transportowym. W jednym z wpisów (link) obiecałem relację z przejazdu. Zatem oto ona. Kraków Główny – Warszawa Centralna – Kraków Główny.
Zacznę
 od zakupu biletu. Wbrew wszelakim doniesieniom medialnym proces ten 
przebiegł bez problemu. Nie kupowałem jednak zaraz po rozpoczęciu 
internetowej sprzedaży, tylko 1 grudnia 2014. Najpóźniejszym dostępnym 
terminem był wówczas 31 grudnia. Szkoda, bo w podróż planowałem wybrać 
się w styczniu. W końcu z żoną zdecydowaliśmy się na 24 grudnia. Data 
bardzo dobra, bo ze względu na święta była szansa na mniejszą ilość 
pasażerów. Ponieważ zamierzałem nagrać film i zrobić trochę zdjęć, im 
mniej osób na pokładzie tym lepiej. Każdy z biletów (czyli łącznie 
cztery, bo dla dwóch osób) kupiłem po najniższej cenie, za 49 zł. 
Rewelacja. Nigdy tak tanio nie jechałem z Krakowa do Warszawy. Klasa 
druga, wagon nr 11 (w obu przypadkach).
Do
 Warszawy podróżowaliśmy pociągiem EIC Premium 3500/1. Jego pełna 
relacja to Kraków Główny (6:05) – Warszawa Zachodnia (8:28/29) – 
Warszawa Centralna (8:33/37) – Warszawa Wschodnia (8:44/46) – Iława 
Główna (10:26/27) – Malbork (11:03/04) –Tczew (11:15/16) – Gdańsk Główny
 (11:33/36) – Gdańsk Wrzeszcz (11:40/41) – Gdańsk Oliwa (11:46/47) – 
Sopot (11:50/51) – Gdynia Główna (11:59). Potem Pendolino zjeżdża na 
stację Gdynia Postojowa (12:12). Rozkład jazdy uwzględnia także postój 
techniczny na stacji Pilica (7:42/44). Tego dnia pociąg ten był 
obsługiwany przez ED250-004.
ED250-004 jako pociąg EIC Premium 3500/1 do Gdyni Głównej. Stacja Kraków Główny, 20 minut do odjazdu.
Nasz
 wagon nr 11 okazał się przedostatnim (człon „b”). Ostatni (czyli w tym 
przypadku „a”) to klasa pierwsza. Wszystkie pozostałe klasa druga. Człon
 „c” jest przystosowany do przewozu inwalidów – windy w drzwiach, 
specjalna toaleta. Także w tym wagonie znajduje się restauracja Wars.
 Wnętrze
 jedynego wagonu klasy pierwszej (człon „a”). W rzędach tylko po trzy 
siedzenia. W klasie drugiej o jedno więcej. Tu fotele są szersze i mają 
charakterystyczne miękkie, żółte zagłówki.
 Klasa
 pierwsza kończy się niedostępnymi dla pasażerów drzwiami. Przez małe 
okienko nie zobaczymy jednak kabiny maszynisty. Jest ona za kolejnymi 
drzwiami, a za tymi tylko wąski przedsionek, z którego korzystała 
obsługa pociągu. Nad niedostępnym wejściem wyświetlacz podający nazwy 
stacji, na których zatrzyma się Pendolino. 
 Obok drzwi do przedziałów pasażerskich (we wszystkich wagonach) umieszczono hamulec bezpieczeństwa i interkom.
Wnętrze
 klasy drugiej. Tu już w każdym rzędzie są po cztery fotele. Większość z
 nich była pusta, na co niewątpliwie miał wpływ termin mojego przejazdu:
 24 grudnia.
 Inne przykłady wnętrza drugiej klasy.
 Za
 siedzeniami umieszczono składane metalowe stoliki. Pod każdym folder 
informacyjny o Pendolino i gazetka wydawana przez PKP Intercity.
 Na
 brak monitorów we wnętrzu Pendolino nie można narzekać. Są większe, 
mniejsze. Niestety na żadnym nie zobaczymy aktualnej prędkości.
 Pomiędzy
 fotelami umieszczono dodatkowe, indywidualne oświetlenie. Lampka bardzo
 dobrze oświetla przestrzeń przed pasażerem. Są na niej dwa włączniki - 
oddzielne dla prawego i lewego miejsca. Na zdjęciu świeci się całość.
 Na
 ścianach zamontowano panele z numeracją miejsc. Obok tradycyjnej 
naklejki znajdują się małe wyświetlacze. W trakcie moich przejazdów 
podawały one jedynie wypisany obok numer.
 W
 całym Pendolino dla pasażerów są dostępne jedynie trzy wydzielone małe 
przedziały. Każdy czteroosobowy, z adnotacją, że jest przeznaczony dla 
osób z dziećmi do lat sześciu i kobiet w ciąży. Te przedziały 
umieszczono w wagonie nr 11, czyli w członie „b”.
 Przejścia pomiędzy poszczególnymi członami Pendolino.
Wnętrze dużej toalety dla inwalidów. Wagon nr 12 (człon „c”). Znajduje się tam także przewijak dla niemowląt.
Wnętrze Warsu jest dość małe, ale nie jest to problemem. Posiłek można zamówić bezpośrednio do swojego miejsca.
Wnętrze dużej toalety dla inwalidów. Wagon nr 12 (człon „c”). Znajduje się tam także przewijak dla niemowląt.
Wnętrze Warsu jest dość małe, ale nie jest to problemem. Posiłek można zamówić bezpośrednio do swojego miejsca.
W członie „c” oprócz Warsu znajduje się także przedział pasażerski.
W członie „c” zamontowano windy dla osób niepełnosprawnych.
W członie „c” zamontowano windy dla osób niepełnosprawnych.
Tabliczka znamionowa. Savigliano to nazwa włoskiej miejscowości, w której Alstom produkuje pociągi dużej prędkości.
Fragment członu „c”: rozsuwane wejście do toalety dla inwalidów, winda w drzwiach zewnętrznych i przejście do sąsiedniej części pociągu („b” nr 11).
  
Wąski korytarz obok kuchni Warsu.
  
Fragment członu „c”: rozsuwane wejście do toalety dla inwalidów, winda w drzwiach zewnętrznych i przejście do sąsiedniej części pociągu („b” nr 11).
Wąski korytarz obok kuchni Warsu.
Inne
 wąskie przejście. Po prawej stronie półki na większe bagaże. Pomysł 
dobry, ale w polskich realiach budzący obawy siedzących w oddali 
pasażerów. Tu nad torbami nie ma kontroli i każdy ma do nich dostęp, 
dlatego w trakcie mojego przejazdu niektóre osoby duże bagaże stawiały 
przy fotelach lub z trudem wrzucały je na wąskie szklane półki nad 
siedzeniami.
Pendolino
 ze stacji rusza bezgłośnie i bez charakterystycznego szarpnięcia. Można
 więc przegapić odjazd. Po chwili jednak o tym, że jedziemy przypomną 
nam wstrząsy związane z przejazdem po rozjazdach. Odczuwa się także 
jazdę po łukach – siły odśrodkowe szczególnie oddziałują na krętym 
szlaku za Krakowem. Na prostych jest zupełnie inaczej. Ponieważ 
jechaliśmy po ciemku, a wnętrze było doskonale wyciszone (to wielki plus
 Pendolino – bardzo cicha jazda) trudno było ustalić, z jaką prędkością 
jechaliśmy. Niestety w całym pociągu brak informacji na ten temat. 
Przyznam, że byłem tym bardzo zdziwiony. Aktualną prędkość podają 
przecież nawet zwykłe, stare wagony, które przeszły choć drobną 
modernizację. Taki gadżet naszych czasów, którego w Pendolino zabrakło. 
Dziwne, bo to właśnie w szybkich pociągach wyświetlanie aktualnej 
prędkości powinno być priorytetem, który zachwyca pasażerów. W rolę 
wyświetlacza wcieliła się obsługa pociągu. Oczywiście nie dosłownie. 
Gdzieś na CMK podano komunikat, że właśnie przekroczyliśmy prędkość 200 
km/h. Słychać to na poniższym filmie (dokładnie w 3:08 minucie). To 
pełna treść tej zapowiedzi: „Szanowni państwo, właśnie osiągnęliśmy 
prędkość 200 km/h. PKP Intercity jest pierwszym przewoźnikiem w rejonie 
Europy Środkowej, którego pociągi jeżdżą z taką prędkością. Życzymy 
państwu przyjemnej podróży na pokładzie Expressu Intercity Premium”. 
Przyznam, że takiej szybkości w ogóle nie odczuwa się.
Brak
 informacji na temat aktualnej szybkości, czy lokalizacji pociągu nie 
oznacza, że nie ma możliwości jej podawania. Całe Pendolino wypełnione 
jest wieloma monitorami. Większymi i mniejszymi. Zobaczymy na nich różne
 filmy promocyjne PKP Intercity, zdjęcia zwierząt, ciekawostki językowe.
 Cały program nie jest zbyt długi, więc dość szybko oglądamy to samo i 
to samo... Można by dodać choć trochę więcej elementów, a podróż byłaby 
ciekawsza.
Wnętrze
 Pendolino robi wrażenie pojazdu z przyszłości. Coś w stylu science 
fiction. Takie odczucia miałem szczególnie w trakcie przechodzenia 
pomiędzy poszczególnymi członami oraz obok kuchni Warsu. Idzie się 
jakimś tunelem, wokoło nikogo nie ma. Tak dziwnie :) Drzwi poprzeczne 
zamontowane są tylko do przedziałów pasażerskich. Nie trzeba naciskać 
guzików, otwiera je fotokomórka, która niestety w kilku przypadkach 
reagowała z opóźnieniem. Kolorystyka wnętrza nie zachwyca. Szara 
wykładzina na podłodze, a siedzenia zielone. Ten drugi kolor wyjątkowo 
nie podoba mi się. Przy okazji to barwa kojarząca się bardziej z 
Kolejami Mazowieckimi niż z PKP Intercity. Siedzenia są dość szerokie i 
wygodne, można je także rozkładać. Wówczas nie utrudniamy życia 
siedzącym za nami osobom, bo konstrukcja oparcia pozostaje nieruchoma, a
 obniża się jedynie część, na której siedzimy. Na poprzedzających 
fotelach zamontowano rozkładane stoliki. Są one metalowe, bez zbędnych 
wytłoczeń, co ułatwia zachowanie czystości. Stoliki przydają się 
chociażby do umieszczenia na nich bezpłatnych napojów serwowanych w 
trakcie jazdy. W klasie pierwszej dodatkowo pasażer otrzyma przekąskę – 
chyba małe ciasteczko? Niestety konstrukcja siedzeń nie jest zbyt 
stabilna. Kiedy pasażer siedzący przede mną ruszał się, mój kubek z 
gorącym napojem był mocno wstrząsany.
Wygodny
 fotel, dużo miejsca na nogi (kolejny wielki plus dla Pendolino). To w 
połączeniu z wczesną porą i ciemnościami panującymi za oknami daje 
idealne podstawy do ucięcia sobie drzemki. Niestety przerywanej co jakiś
 czas różymi komunikatami. Wprawdzie większość z nich (np. o opłacie 650
 zł za brak biletu) pojawia się na początku podróży, ale później też 
jakieś informacje wyrwą nas ze snu. Dowiemy się np. o całkowitym zakazie
 palenia, czy o fakcie przekroczenia 200 km/h.
Toalety
 w Pendolino niestety są bardzo małe, ciasne. Nie należę do osób 
otyłych, a jednak nie czułem się zbyt swobodnie w tak małym 
pomieszczeniu. W dodatku drzwi otwierają się do środka, więc aby je 
zamknąć (bądź otworzyć) trzeba prawie wejść na muszlę klozetową. W sumie
 jak w samolocie. Jeżeli jesteśmy w pobliżu toalety dla inwalidów, 
polecam skorzystanie z niej. Automatyczne rozsuwane drzwi (o ich 
zamknięciu informuje komunikat głosowy) i ogromna wręcz przestrzeń. 
Osoby z małym dzieckiem znajdą tam dodatkowo przewijak.
No
 ale dość tych opisów. Zapraszam na spacer po wnętrzu ED250-004. Film 
nagrałem przechodząc przez cały skład, od członu „a”, do „g”. Warto 
zwrócić uwagę na różnicę hałasu. W przedziałach pasażerskich jest 
cichutko, natomiast pomiędzy nimi trochę głośniej, aczkolwiek i tak 
ciszej niż w tradycyjnych wagonach. Począwszy od 3:08 minuty usłyszycie 
wspomniany komunikat o osiągnięciu magicznych 200 km/h:
Do Warszawy 
Centralnej EIC Premium 3500/1 dotarł planowo. Zgodnie z moim 
przewidywaniem frekwencja nie była zbyt duża. Niekiedy tylko po kilka 
osób na wagon. Doskonale widać to na powyższym filmie i zdjęciach.
Bohater wpisu, czyli Pendolino ED250-004 na stacji Warszawa Centralna. Za chwilę wyruszy do Gdyni.
ED250-004
 w stronę Gdyni odjechało z minimalnym, ok. 2-3 minutowym opóźnieniem. 
Najprawdopodobniej było to związane z dość mocnym spóźnieniem pociągu z 
Budapesztu, z którym Pendolino skomunikowano. Skład z Węgier zatrzymał 
się na tym samym peronie, a prowadzącą go lokomotywę EP09 doskonale 
słychać na poniższym filmie. Bardzo głośno szumi. Tak skład EIC Premium 
3500/1 odjeżdżał ze stacji Warszawa Centralna:
Do
 Krakowa wracaliśmy tą samą jednostką, czyli ED250-004. Pendolino 
obsługiwało pociąg powrotny EIC Premium 5306/7 relacji Gdynia Główna 
(14:07) – Sopot (14:14/15) – Gdańsk Oliwa (14:19/20) – Gdańsk Wrzeszcz 
(14:24/25) – Gdańsk Główny (14:30/33) – Tczew (14:48/49) – Malbork 
(15:00/01) – Iława Główna (15:36/37) – Warszawa Wschodnia (17:21/23) – 
Warszawa Centralna (17:30/35) – Warszawa Zachodnia (17:39/40) – Kraków 
Główny (20:03). Według rozkładu jazdy jednostka ze stacji Gdynia 
Postojowa ruszyła o 13:54, do Gdyni Głównej dojeżdżając na 14:02. Tym 
razem frekwencja była jeszcze niższa. W naszym wagonie nr 11 tylko 7 
osób, podobnie w pozostałych. Nim odjechaliśmy z Warszawy Centralnej 
kilka razy musieliśmy wysłuchać komunikatów o karze 650 zł za brak 
biletu. Ledwo ta denerwująca już wiadomość ucichła, wjechaliśmy na 
Warszawę Zachodnią i znów zaczęło się: kolejne trzykrotne powtórzenie 
komunikatu. Nawet przez chwilę zastanawiałem się, czy zaraz nie 
przyjdzie konduktor i przepyta wszystkich pasażerów ze znajomości tej 
treści :) Współczuć należało osobom, które przejeżdżały przez całą 
Warszawę, zaliczając te komunikaty (oraz inne) także na stacji Warszawa 
Wschodnia.
Do
 Krakowa Głównego dotarliśmy planowo. Podróż była bardzo przyjemna. 
Pendolino zdecydowanie oceniam pozytywnie, choć wśród tych plusów są i 
minusy. O denerwujących i wielokrotnie powtarzanych komunikatach 
głosowych już pisałem, o maleńkich toaletach i braku informacji o 
prędkości składu także. Inny i zdecydowanie większy minus to brak 
darmowego Internetu. Dziwi fakt, że PKP Intercity nie wyposażyło swojego
 najnowszego i najdroższego „dziecka” w coś, co jest standardem nawet w 
autobusach komunikacji miejskiej. W dodatku w trakcie jazdy bardzo 
ciężko jest skorzystać z własnego Internetu – przeważają odcinki bez 
zasięgu.
































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz