Wracam do sprawy karygodnego zachowania ochroniarza firmy Ekotrade na stacji Oświęcim. Zdarzenie to opisałem pod tym linkiem. Później opublikowałem oficjalne odpowiedzi dotyczące fotografowania terenów kolejowych w Polsce (link). Teraz pora na przedstawienie całej korespondencji z PKP, Polskimi Liniami Kolejowymi, Urzędem Transportu Kolejowego oraz głównym bohaterem – firmą Ekotrade, która w dość ciekawy sposób zmieniała historię, podając nieprawdę i tworząc różne opisy i wizje sytuacji, które instytucje państwowe przekazywały dalej. Jednym słowem jakiś obłęd. No ale po kolei.
Polskie Koleje Państwowe SA
Na wiadomość, której treść opublikowałem już w Blogu Transportowym (pierwszy z powyższych linków) odpowiedziała Marzena Różecka. Pracownik, który podpisując się pod przesłanym e-mailem nawet nie podał, jakie stanowisko w firmie zajmuje. To nie tylko dowód braku profesjonalizmu, ale jednocześnie wyjątkowo lekceważące podejściu do petenta.
Czytając tę odpowiedź można zadać sobie pytanie, czy piszący ją autor przypadkiem nie był pod wpływem jakiś środków odurzających. Może to stwierdzenie dość mocne, ale drogi Czytelniku pewnie sam się nad tym zastanowisz, czytając jej treść. Pani Różecka podaje, że spacerując po peronach stacji Oświęcim dopuściłem się czynności zabronionych, na które pracownik ochrony dworca musiał natychmiast zareagować. Jakie to były czynności? Być może stąpałem zbyt głośno, choć to raczej nie jest zabronione.
Głośno, czy może zbyt cicho – nie ważne, najistotniejsze jest to, że… prowadziłem wówczas działalność gospodarczą. Tak przynajmniej twierdzi pisząca w imieniu PKP pani Różecka. Rewelacja. Czym wówczas handlowałem, czy może w jakiś inny sposób działałem zarobkowo autorka odpowiedzi nie podała. Być może chodziło o moje kroki, których mogło być zbyt dużo. W „Latającym cyrku Monty Pythona” było Ministerstwo Dziwnych Kroków, więc może w zbyt wolnych chodzeniu tkwi ta działalność gospodarcza, bo wszakże spacerowanie to nie szybkie, a raczej powolne przemieszczanie się. Przyznam, że do tej pory nie wiem, w czym tkwi fenomen prowadzenia przeze mnie działalności gospodarczej na terenie stacji Oświęcim, bo mimo późniejszej prośby pani Różecka nie wyjaśniła mi tego.
Przy okazji dowiedziałem się także, że mógłbym zarabiać jako magik (może to ta działalność gospodarcza?). Taki polski David Copperfield, który przebywał tylko na peronach, czyli w miejscu ogólnodostępnym, jednocześnie pojawiając się „na torowiskach, nasypach, wiaduktach, mostach, w wykopach i w tunelach kolejowych” oraz co najistotniejsze, „przechodząc pod wagonami i między wagonami”. Nieźle, tylko dlaczego takie rzeczy pisze państwowy pracownik? Słów brak. Pani Różeckiej jednak ich nie brakowało. Dalej podkreśliła, że ochroniarz firmy Ekotrade działał w 100% poprawnie i przepisowo, gdyż – i tu cytat: „Zgodnie z procedurą wynikającą z przepisów należy Pana traktować w kategorii osób, które winny posiadać stosowne zezwolenie na fotografowanie od zarządcy lub przewoźnika kolejowego”. Na jakiej podstawie? Bo prowadzę Blog Transportowy. Tylko, że to nie jest żadna podstawa, bo jak wiemy, polskie przepisy nie zabraniają fotografowania taboru ani infrastruktury kolejowej. Poza tym, skąd ochroniarz firmy Ekotrade miałby wiedzieć, że prowadzę działalność gospodarczą będąc autorem Bloga Transportowego? Masło jest maślane bo powstało z masła – taki sens tej odpowiedzi, zwłaszcza, że owa „działalność gospodarcza” to hasło powstałe na potrzeby udzielenia mi odpowiedzi, bo przecież w trakcie zdarzenia temat był jeden: „Zakaz fotografowania infrastruktury kolejowej”, co ochroniarz Ekotrade powtarzał wiele razy.
W omawianej odpowiedzi pojawiła się także dość spora informacja na temat, kim jest dziennikarz. Super. Szkoda, że nie było czegoś na temat lokomotyw serii ST44. To zainteresowałoby mnie bardziej i tak samo jak wywody o dziennikarstwie, nie miałoby żadnego związku ze sprawą.
„Wyrażam nadzieję, że przytoczone przepisy pozwolą zrozumieć postępowanie pracownika ochrony oraz to, że działał on w interesie szeroko pojętego bezpieczeństwa osób i mienia” – tak ironicznie zakończyła się ta bezsensowna i niezgodna z prawdą odpowiedź.
Oczywiście zareagowałem natychmiast, wysyłając drogą elektroniczną kolejne pismo. Minął miesiąc i odpowiedzi nie było. Dopiero po moim przypomnieniu i przytoczeniu odpowiedniego zapisu z Kodeksu postępowania administracyjnego, 29 lipca 2016 otrzymałem odpowiedź. Także od pani Różeckiej, ale już w zupełnie innym tonie. Wprawdzie nie podano mi informacji, o które prosiłem, ale zostałem przeproszony i zapewniony, że do firmy Ekotrade zostaną przekazane „aktualne wytyczne dotyczące osób chcących wykonać zdjęcia na terenie dworca i jego okolic”. Czy tak się stało? Nie mam najmniejszego pojęcia, bo od owego majowego zdarzenia nie wchodziłem na teren stacji Oświęcim. Jakoś nie miałem ochoty na kolejne tracenie nerwów spowodowane przez niekompetentnych pracowników firmy Ekotrade.
PKP Polskie Linie Kolejowe SA
Polskie Linie Kolejowe także otrzymały moje pismo. Minął miesiąc i żadna odpowiedź do mnie nie dotarła. Ponowiłem zatem wysyłkę i 13 czerwca 2016 odpisał Piotr Stojowski, starszy radca Wydziału ds. Skarg i Wniosków Biura Zarządu PKP Polskie Linie Kolejowe SA. Była to jednak tylko informacja, że ze względu na awarię systemu moja skarga nie została zarejestrowana. Dwa dni później przyszła pełna odpowiedź. Udzielona w sposób w 100% poprawny, czyli nie korespondencja e-mailowa prowadzona przez nie wiadomo jaką funkcję pełniącego pracownika (jak w przypadku PKP), tylko skan opatrzonego znakiem sprawy pisma zatwierdzonego przez zastępcę dyrektora. Niestety jego treść była zwykłym „umyciem rąk”, odsyłającym mnie do PKP, a przecież peronami zarządzają PLK. Poniżej odpowiedź.
Urząd Transportu Kolejowego
Na początku czerwca otrzymałem informację od UTK, że prowadzone są czynności wyjaśniające. Podobna wiadomość dotarła do mnie miesiąc później. Przyznam, że byłem pewien, iż skoro tyle czasu trwa to wyjaśnianie, to chociaż ta instytucja w jakiś sposób ukarze lub choć wyda odpowiednie nakazy firmie Ekotrade. Jakże się więc zdziwiłem, gdy w sierpniu 2016 otrzymałem ostateczną odpowiedź. Dowód na to, w jak perfidny sposób postępuje Ekotrade. Jak za pomocą kłamstwa i oszustwa dba o swój wizerunek i szkaluje osoby przez siebie pokrzywdzone. Coś okropnego. Z udostępnionej przez Ekotrade notatki służbowej wynikało, że przemieszczałem się po torach, w miejscach ogólnoniedostępnych i fotografowałem wagony z substancjami niebezpiecznymi. Ochroniarz pod wpływem mojego zachowania musiał wezwać policję. No po prostu szok. Takie kłamstwa. Ciekawe, kto to wymyślił. Bojący się o swoją pracę ochroniarz „XX” (po tym, co „odstawił” na stacji powinien być ukarany dyscyplinarnie, a biorąc pod uwagę ucieczkę po tym, jak wezwałem policję - zwolniony), czy jego przełożeni. Okropność. No ale czego się spodziewać po pracownikach firmy, na temat której w Internecie znajdziemy wiele negatywnych materiałów.
Screen pierwszej strony wyszukiwarki Google dla hasła „firma Ekotrade”. Znajdziemy na niej bardzo negatywne materiały dotyczące Ekotrade.
Odpisałem zatem UTK. Ponownie przytoczyłem fakty, zacytowałem drugą odpowiedź PKP (tę z przeprosinami), a przy okazji poruszyłem temat ustawiania w miejscu ogólnodostępnym cystern z materiałami niebezpiecznymi, bo to też było uwzględniane i podkreślane w przesyłanej do mnie korespondencji.
Odpowiedź, którą otrzymałem od urzędu można bardzo krótko scharakteryzować. Po prostu, jeśli coś mi się nie podoba, to od rozstrzygania jest sąd. Sprawa zamknięta, pracownik zadowolony, bo może bez przeszkód rozpatrywać kolejną, a ja pozostałem maksymalnie oczerniony i oszkalowany. Brawo Ekotrade. Cóż za klasa.
Firma Ekotrade
Na koniec gwóźdź programu. Firma, której pracownicy nie potrafią przyznać się do błędu. Niewygodną prawdę starają się zataić kłamstwami i oszczerstwami. Takie „mydlenie oczu” i tworzenie niewiadomo jakich historii, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i do prostej sprawy wytłumaczenia się z rzekomego zakazu fotografowania dorabiają jakąś nieprawdopodobną antyterrorystyczną ideologię.
Odpowiedź na pismo przesłane do Ekotrade drogą elektroniczną otrzymałem już następnego dnia. W sumie to trudno to nazwać odpowiedzią – prośba o podanie numeru telefonu i zaproszenie do krakowskiego oddziału firmy. Jednak jak podano, miało to poprzedzić właściwą odpowiedź z przeprosinami. Kto napisał – nie mam pojęcia. Owszem, padło imię i nazwisko, ale bez podanego stanowiska. Ponieważ cenię sobie prywatność, nie rozdaję numeru telefonu powiedzmy „na lewo i prawo”. W dodatku nie miałem ochoty na kolejny kontakt z przedstawicielem Ekotrade – pokaz zdolności takich osób wykonany w Oświęcimiu wystarczył mi już na całe życie. Jednak przede wszystkim na przesłane pismo oczekiwałem odpowiedzi pisemnej, co jest wszakże oczywiste, choć jak się później okazało nie dla wszystkich. Odmówiłem i przez najbliższy miesiąc czekałem na odpowiedź.
W końcu na adres biuro@ekotrade.com.pl wysłałem ponowną wiadomość z prośbą o odpowiedź i z jednoczesnym pytaniem, czy nieudzielanie odpowiedzi jest zgodne z certyfikatami, którymi chwalą się na swojej stronie internetowej (AQAP 2110:2009, PN-EN ISO 9001:2009 oraz AC 057 QMS). Przy okazji przesłałem również pismo do instytucji certyfikującej, opisując sposób działania firmy Ekotrade.
Dwa dni później odpisała mi Agata Witwicka (sekretariat), działająca z upoważnienia dyrektora Andrzeja Papieża. Treść odpowiedzi była mi już dobrze znana, bo to te same bzdury, które otrzymałem pierwotnie od PKP, czyli działalność gospodarcza, kim jest dziennikarz, pojawianie się w różnych miejscach jednocześnie niczym David Copperfield itp. Wiedziałem już zatem, skąd pracownica kolei czerpała inspirację do stworzenia tamtej treści. Ciekawa jest także informacja o rzekomych kwasach przewożonych przez cysterny stojące wówczas w Oświęcimiu. Wagony w rzeczywistości służyły do przewozu alkoholu. Ja tylko rzuciłem hasło o „jakiś kwasach”, a Ekotrade podchwyciło to i uznało później za powód interwencji.
Oczywiście nie mogłem pozostawić tych bzdur bez odpowiedniej reakcji. Wysłałem kolejne pismo z prośbą o wyjaśnienie poszczególnych zagadnień. Zgodnie z obowiązującymi w Ekotrade zasadami, odpowiedzi nie dostałem. Po ponad miesiącu, w połowie lipca wysłałem prośbę o odpowiedź. Odpisał wspomniany wcześniej dyrektor (krakowskiego oddziału) Andrzej Papież. Prosił on o chwilę czasu i zapewniał, że po ŚDM otrzymam odpowiedź. Ogrom prac związanych ze Światowymi Dniami Młodzieży doskonale rozumiałem. Dlatego cierpliwie czekałem. Nie odzywałem się także bezpośrednio po tym wydarzeniu, wiedząc, że to czas na rozliczenia, realizację odwlekanych urlopów itd. Jednak pod koniec sierpnia tego czekania było już dość. Ponownie poprosiłem o odpowiedź, prosząc także o wyjaśnienie, dlaczego firma Ekotrade przekazywała nieprawdziwe, kłamliwe informacje na mój temat. Trzy dni później odezwał się do mnie Andrzej Papież. Nie udzielił żadnej odpowiedzi, tylko w ironiczny sposób stwierdził, że woli rozmawiać, a nie jak ja pisać i dlatego nie będzie odpisywał. Jeżeli chcę, to mogę przyjść do firmy. Parafrazując można rzec „mam Cię gdzieś, to ja tu rządzę”. No tak – po co dyrektor ma się przejmować jakimś tam autorem Bloga Transportowego.
Przyznam, że nie spodziewałem się takiego chamstwa i ignorancji dla drugiego człowieka, a w dodatku pogwałcenia podstawowych zasad, relacji skarżący – zaskarżany. Jak już wcześniej pisałem i jak drogi Czytelniku doskonale wiesz, co wpływa pisemnie, pisemnie do autora pisma (petenta) wrócić powinno.
Swoje oburzenie wyraziłem jeszcze tego samego dnia, a na to pan Papież stwierdził, że oszczerstwa skierowane w moją stronę są w pełni zasadne, a jeżeli oczekuję satysfakcji, to pozostaje mi tylko droga prawna.
Przy okazji całą korespondencję z Ekotrade kierowałem do instytucji certyfikującej, czyli Centrum Certyfikacji Jakości (dawny Zakład Systemów Jakości i Zarządzania) Wydziału Logistyki Wojskowej Akademii Technicznej, od której otrzymałem taką wiadomość: „Uprzejmie informuję, że w dniu 11.07.2016 r. wpłynęła do Centrum Certyfikacji Jakości Pana skarga dotycząca incydentu z pracownikiem Ekotrade, która została zrejestrowana w „Rejestrze odwołań i skarg”. Zgodnie z naszymi zasadami, w ramach najbliższego auditu w Ekotrade, audytorzy CCJ ocenią poprawność postępowania w zakresie funkcjonowania procesów związanych z realizacją usług będących przedmiotem certyfikacji oraz współpracą z klientem, w tym rozpatrywaniem skarg i reklamacji”. Później żadnej odpowiedzi od CCJ nie otrzymałem.
Tak kończę tę bardzo nieprzyjemną dla mnie sprawę, a jednocześnie wielką kompromitację firmy Ekotrade. Smutny jest fakt, że coś takiego miało miejsce, że władze firmy, której pracownicy (a być może tylko ten jeden konkretny ochroniarz „XX”) posiadają elementarne braki wiedzy na temat tego, co im wolno, a czego nie, bez jakichkolwiek skrupułów oczerniają osobę, która zwróciła im uwagę, przedstawiła opis zaistniałej sytuacji, prosząc jednocześnie o podjęcie odpowiednich działań celem eliminacji kolejnych tego typu zdarzeń.
Muszę także jeszcze przypomnieć słowa rzeczniczki Komendy Głównej Straży Ochrony Kolei, Diany Zborowskiej: „Fotografowanie i filmowanie na obszarze kolejowym w miejscach ogólnodostępnych jest legalne – nie wymaga specjalnej zgody”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz