Ponad trzy lata temu (dokładnie 25 kwietnia 2013) PolskiBus.com uruchomił nową linię P12 w relacji Gdańsk – Rzeszów przez Toruń, Łódź, Katowice i Kraków. Pisałem o tym tutaj.
Od 22 marca 2016 przewoźnik wprowadził na niej dość istotne zmiany. Na łącznie pięć realizowanych z Gdańska kursów, tylko trzy dojeżdżają do Rzeszowa, natomiast dwa po dotychczasowej trasie docierają do Krakowa i dalej przez czeskie Brno do Wiednia.
Zmiana bardzo korzystna, szczególnie np. dla mieszkańców Krakowa, którzy aby dotrzeć PolskimBusem do Wiednia musieli przesiadać się w Katowicach i tam korzystać z linii P5 z Warszawy. Relacja z przejazdu tą trasą dostępna pod tym linkiem.
Zachęcony e-mailem informującym o otwarciu nowego kalendarza podróży, po znalezieniu atrakcyjnych cenowo biletów (łącznie 138 zł dla dwóch osób, tam i powrót) zdecydowałem się na wyjazd. Tym razem w dzień, w relacji z Krakowa. Termin to drugi majowy duży weekend (w czwartek Boże Ciało), ale nie jego początek, tylko drugi dzień (piątek), czyli wtedy, gdy przynajmniej teoretycznie zainteresowanie biletami powinno być mniejsze.
Linia P12 z Gdańska wyrusza o godzinach 5:45, 12:00, 14:45, 18:45 i 23:30. Po postojach w Toruniu, Łodzi, Częstochowie (tylko dwa kursy, z 5:45 i 14:45) i Katowicach, po 10 godzinach dociera do Krakowa odpowiednio na 15:50, 22:00, 0:50, 4:45 i 9:30. Na dalszym odcinku trasa ulega zmianie. Do Rzeszowa wyruszają kursy o 15:55, 0:55 i 9:40, a do Wiednia o 22:10 i 5:00. Mój wybór padł na godzinę 5:00.
Ten kurs linii P12 Gdańsk – Wiedeń na krakowski Małopolski Dworzec Autobusowy (MDA) rozkładowo dociera o 4:45, ale przyjechał wcześniej. Obsługiwał go Van Hool TDX27 #P134. Rocznik 2013. Miejsca znaleźliśmy na dolnym pokładzie. Na samym końcu, przy toalecie. Ponieważ na górze było strasznie duszno (chyba jakieś problemy z klimatyzacją), początkowo cieszyłem się, że tam usiedliśmy. Niestety dość szybko okazało się, że tak bliskie sąsiedztwo WC nie jest zbyt korzystne. Pomijam już fakt, że co chwilę ktoś obok nas przechodził lub stał. Najgorszy był zapach. Im bliżej Wiednia, tym niestety gorszy.
Z Krakowa trasa wiedeńskiej wersji linii P12 prowadzi przez autostradę A4, którą autobus dojeżdża do Katowic, czyli miasta, w którym miał niedawno postój. Drugiego zatrzymania już nie przewidziano. Dla pasażerów wsiadających w stolicy Górnego Śląska to ponad dwugodzinna strata czasu. W sumie można stwierdzić, że do Krakowa jest realizowany wjazd kieszeniowy, po którym autobus wraca do Katowic i kontynuuje jazdę.
Z Katowic autostradą A4 dotarliśmy do węzła z trasą A1, którą następnie przemieszczaliśmy się w stronę granicy z Czechami. Tuż przed nią (około godziny 6:50) następuje najprawdopodobniej stały, przewidziany w rozkładzie (choć w nim nie podany) postój przy stacji paliw BP. Około 20 minut przerwy, a potem (już z pasażerami na pokładzie) Van Hool wjechał na stanowisko do opróżniania toalet. Kratka ściekowa, nad którą trzeba odpowiednio ustawić autobus i wlać do niej zawartość WC. Niestety ten manewr nie został wykonany poprawnie i kierowcy musieli kilka razy używać wypełnionych czystą wodą wiader.
Van Hool TDX27 Astromega #P134 na linii P12 w trakcie postoju na stacji paliw przed czeską granicą. Autobus właśnie został zatankowany. Okolicę spowiła gęsta mgła. 27.05.2016.
W Czechach trasa linii P12 prowadzi drogą nr 1 przez Ostrawę i dalej w stronę Olomouca. Do tego pięknego miasta (starówka wpisana na listę UNESCO) PolskiBus jednak nie wjeżdża, kontynuując jazdę w kierunku Brna, w którym zaplanowano pierwszy od Krakowa rozkładowy postój. Ústřední Autobusové Nádraží, czyli Centralny Dworzec Autobusowy to bardzo duży obiekt z ponad 40 stanowiskami, wybudowany w latach 1977 – 1985. Nie zrobił on jednak na mnie zbyt dobrego wrażenia. Taki zaniedbany relikt socjalizmu. Wspomniane kilkadziesiąt stanowisk jest w całości zadaszonych, a słabe oświetlenie pogłębia zły odbiór tego miejsca. Ponieważ przyjechaliśmy tam dość sporo przed czasem, nastąpił 30 minutowy postój (planowy odjazd o 9:45). Obok stanowiska nr 15, z którego korzysta linia P12 w obie strony, znajduje się dworcowa toaleta. Koszt to 7 koron, ale jeżeli nie mamy czeskiej waluty, to możemy zapłacić w euro. Dokładnie 30 centów.
Dłuższy postój na dworcu w Brnie był okazją do zrobienia kilku zdjęć korzystających z niego autobusów.
Setra S516 HD/2 z czeskiej firmy Gumdrop bus w ramach sieci Eurolines obsługuje linię Praga - Brno - Bratysława - Budapeszt. To rocznik 2016. Autobus właśnie wjechał na dworzec w Brnie i za chwilę podstawi się pod jedno z kilkudziesięciu stanowisk, których fragment zadaszenia widać w górnej części zdjęcia. 27.05.2016.
Irisbus Crossway z firmy BORS Břeclav. Autobusów tego przewoźnika na dworcu w Brnie pojawia się dość sporo. To dawna firma ČSAD Břeclav. 27.05.2016.
Astromega #P134 trochę krzywo podstawiona przy stanowisku nr 15. Z tego miejsca odjeżdżają obie relacje linii P12. Niestety rejon za zadaszeniem jest mocno przepalony, ale to jedyne zdjęcie pojazdu PolskiegoBusa, które wykonałem na dworcu w Brnie. Warto zwrócić uwagę na dach - wielką plontaninę elementów metalowych. 27.05.2016.
W Brnie podróż z PolskimBusem zakończyło kilkanaście osób. Dalej trasa linii P12 przebiega drogą nr 52, którą dojeżdża się do Austrii. Tuż przed granicą warto spojrzeć w lewo. W miejscowości Mikulov zobaczymy piękny, barokowy zamek. Można tam także oglądać liczne winnice, w których wytwarzane jest dość znane wino Mikulov. Po chwili autobus wjeżdża do Austrii. Tam jednojezdniowa droga zmienia numer na 7. Jest to trasa całkowicie nieprzystosowana do obsługi ruchu tranzytowego. Szczególnie na terenie zabudowanym jezdnia staje się bardzo wąska, a liczne zakręty znacznie utrudniają jazdę większym pojazdom (nie ma ograniczeń masy, zatem ruch ciężarówek jest dość spory). Jest to bardzo odczuwalne np. w przygranicznej miejscowości Poysdorf. Na szczęście Austriacy już podjęli działania związane z poprawą tej sytuacji (także pod wpływem protestów mieszkańców) – w wielu miejscach trwa budowa drugiej jezdni. Z wąskiej i krętej drogi nr 7 na wysokości miejscowości Schrick wjeżdża się na autostradę A5. Dalsza jazda to już tylko trasy dwu lub więcej jezdniowe.
Jak w przypadku linii P5 z Warszawy, P12 w Wiedniu korzysta z dworca autobusowego ÖBB Postbus przy Südtiroler Platz. Planowy przyjazd o 11:45 (lub o 4:55 dla kursu nocnego). Okolica tego miejsca znacznie zmieniła się od naszego ostatniego pobytu w 2012 roku. Obok powstał główny dworzec kolejowy.
Dworzec ÖBB Postbus przy Südtiroler Platz pełni także funkcję placu postojowego - małej zajezdni dla taboru Postbusa. Na zdjęciu Neoplan Cityliner tego przewoźnika. Stałym zadaniem pojazdu jest obsługa linii na lotnisko (Vienna Airport Lines). 27.05.2016.
Dworzec ÖBB Postbus przy Südtiroler Platz. Van Hool TDX27 Astromega #P138 przy stanowisku A5 oczekuje na kurs linii P12 z godziny 16:35. Za kilka minut podstawi się na stanowisko A7, gdzie już czeka na niego spora grupa pasażerów. 28.05.2016.
Linia P12 z Wiednia do Gdańska odjeżdża o 6:05 i 16:35. Z żoną wybraliśmy ten późniejszy kurs (sobota). Na dworzec ÖBB Postbus przy Südtiroler Platz trafiliśmy już ok. 16:15. Autobus stał już tam, ale jeszcze nie podstawiał się na stanowisko nr A7, przy którym czekała na niego spora grupa pasażerów. Po kilku minutach podszedł jeden z kierowców i rozdał oczekującym banderole na bagaże, aby (jak powiedział) przyspieszyć wsiadanie. Pojazd podstawił się około 16:20. Był to także Van Hool TDX27, ale tym razem #P138. Również rocznik 2013.
Dolny pokład autobusu ze względu na awarię klimatyzacji został wyłączony z eksploatacji. Na zewnątrz było blisko +30 stopni, więc przy braku otwieralnych okien i zapachu z WC mogłoby być tam dość ekstremalnie. Na szczęście wszyscy zmieścili się na górze. Nie działała także toaleta, dlatego kierowca jeszcze na dworcu zapowiedział, że będzie dużo dodatkowych postojów na stacjach paliw. Były to jednak tylko obietnice.
Z Wiednia wyjechaliśmy całkiem sprawnie, czyli bez utykania w korkach. Obawiałem się jednak, że mogą one nas dopaść na wąskim odcinku przed granicą z Czechami. Na szczęście jednak tak nie było. Austrię nasz autobus pożegnał bacznie obserwowany przez tamtejszego policjanta, który najprawdopodobniej wybrane samochody zatrzymywał do kontroli. Po drugiej stronie granicy policja także przyglądała się jadącym pojazdom. Czerwony Van Hool wzbudził ich zainteresowanie. Zostaliśmy skierowani na teren dawnego przejścia granicznego, gdzie czeski funkcjonariusz (policjant, nie pogranicznik) sprawdził wszystkim dokumenty, dokładnie porównując zdjęcie w dokumencie z jego właścicielem. Całość trwała bardzo krótko i już po ok. 3 – 5 minutach jechaliśmy dalej.
Postój w Brnie początkowo miał trwać 5 minut, później wydłużył się do 10, aby ostatecznie zakończyć się po 20 minutach (rozkładowy odjazd o 18:40). Szkoda tylko, że o tym wcześniej nie poinformowano, bo np. można było kupić coś do jedzenia lub picia. Kolejny postój nastąpił już w Polsce, po godzinie 21, przy autostradzie A1. Jak w przeciwną stronę nieujęty w rozkładzie, ale raczej stały. Tam Astromega oczekiwała aż 30 minut. Dalej autostradą A4 przez Katowice (w których pasażerowie do Katowic niestety jeszcze nie mogli wysiąść) dotarliśmy do Krakowa. Punkt godzina 23:00. Dość sporo pasażerów wysiadło, ale dość liczna grupa też wsiadła, zmierzając do Katowic (na 0:50), Łodzi (4:15), Torunia (7:10) lub Gdańska (9:30). Niektóre osoby przemierzały całą trasę, z Wiednia do Gdańska. Musiało to być bardzo ekstremalne przeżycie - tyle czasu w ciasnym autobusie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz