Okres
1 listopada to wzmożony ruch w rejonie cmentarzy, a w związku z tym
uruchamianie dodatkowych linii komunikacyjnych dowożących pasażerów w
rejon nekropolii. Nowe linie lub czasowe zmiany tras tych już
istniejących wiążą się często z różnymi ciekawostkami taborowymi, np. z
pojawianiem się danego typu pojazdu w miejscu, w którym wcześniej nie
występował. Czasami rzeczywistość potrafi bardzo zaskoczyć i przyjeżdża
coś, czego nigdy byśmy się nie spodziewali. Na taką „wyjątkową
ciekawostkę” natrafiłem w Krakowie, w rejonie przystanków „Wiadukty”,
czyli przed cmentarzem Grębałów.
Wspomniane
miejsce idealnie nadaje się na tzw. „tramwajową masówkę”. W krótkim
czasie można sfotografować tam bardzo dużo tramwajów, bo w okresie
Wszystkich Świętych przebiega tamtędy aż 5 linii (1, 4, 85, 86 i 87),
większość z częstotliwością co 10 minut. Przed południem 1 listopada
2014 ta częstotliwość została mocno zakłócona. Na rondzie Kocmyrzowskim
doszło do wykolejenia składu E1+C3 #133+593. Więcej na temat skutków
tego zdarzenia już niedługo. Teraz kilka zdań o dość niecodziennym
powrocie winowajcy tego zakłócenia do zajezdni Nowa Huta.
Aby
nie blokować przejazdu przez rondo Kocmyrzowskie, zdecydowano się na
rozdzielenie wykolejonego składu i wysłanie go do zajezdni w dwóch
częściach. Czyli oddzielnie wagon silnikowy i doczepny. Na miejscu
zdarzenia nie byłem, ale łatwo można się domyśleć, że z szyn wypadła
doczepa (dość duży odstęp czasu pomiędzy przejazdem silnikowego, a
doczepnego). Wagon #133 (rocznik 1968) z ronda Kocmyrzowskiego wyruszył
wzdłuż ul. Kocmyrzowskiej i przez węzeł przystankowy „Wiadukty” zmierzał
do bazy. Była to więc swoista ciekawostka taborowa. Wprawdzie po
Krakowie kursuje liniowo kilka solowych E1, ale #133 nigdy do nich nie
należał. Zobaczenie go zatem bez doczepki było wielkim rarytasem.
Bez
doczepki, czy z nią, to jednak nie jest jakiś mega nadzwyczajny widok.
Taki miał miejsce dopiero kilkadziesiąt minut później. Po tej samej
trasie co #133 przyjechała jego doczepka #593 (rocznik 1961). To dopiero
było ciekawe zjawisko. Pozbawiony własnego napędu wagon nie mógł jednak
jechać sam. Pchał go E1 #173 (rocznik 1967). Za przednią szybą doczepy
stał pracownik MPK kontrolujący trasę przejazdu.
Poniżej krótki
film dokumentujący tę tramwajową ciekawostkę. Najpierw solo E1 #133, a
później niecodzienny skład C3+E1 #593+173. 1 listopada 2014:
Przyznam, że
takiej atrakcji się nie spodziewałem. Tego dnia w rejonie „Poczty
Głównej” wykoleił się jeszcze skład 3x105Na, ale to już temat do działu
Ciężarówki, bo związany głównie z interweniującym dźwigiem marki Star.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz