Dodatkowe informacje

środa, 7 stycznia 2015

Podróż Pendolino



Temat szybkich pociągów firmy Alstom już kilka razy pojawiał się w Blogu Transportowym. W jednym z wpisów (link) obiecałem relację z przejazdu. Zatem oto ona. Kraków Główny – Warszawa Centralna – Kraków Główny.


Zacznę od zakupu biletu. Wbrew wszelakim doniesieniom medialnym proces ten przebiegł bez problemu. Nie kupowałem jednak zaraz po rozpoczęciu internetowej sprzedaży, tylko 1 grudnia 2014. Najpóźniejszym dostępnym terminem był wówczas 31 grudnia. Szkoda, bo w podróż planowałem wybrać się w styczniu. W końcu z żoną zdecydowaliśmy się na 24 grudnia. Data bardzo dobra, bo ze względu na święta była szansa na mniejszą ilość pasażerów. Ponieważ zamierzałem nagrać film i zrobić trochę zdjęć, im mniej osób na pokładzie tym lepiej. Każdy z biletów (czyli łącznie cztery, bo dla dwóch osób) kupiłem po najniższej cenie, za 49 zł. Rewelacja. Nigdy tak tanio nie jechałem z Krakowa do Warszawy. Klasa druga, wagon nr 11 (w obu przypadkach).


Do Warszawy podróżowaliśmy pociągiem EIC Premium 3500/1. Jego pełna relacja to Kraków Główny (6:05) – Warszawa Zachodnia (8:28/29) – Warszawa Centralna (8:33/37) – Warszawa Wschodnia (8:44/46) – Iława Główna (10:26/27) – Malbork (11:03/04) –Tczew (11:15/16) – Gdańsk Główny (11:33/36) – Gdańsk Wrzeszcz (11:40/41) – Gdańsk Oliwa (11:46/47) – Sopot (11:50/51) – Gdynia Główna (11:59). Potem Pendolino zjeżdża na stację Gdynia Postojowa (12:12). Rozkład jazdy uwzględnia także postój techniczny na stacji Pilica (7:42/44). Tego dnia pociąg ten był obsługiwany przez ED250-004.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity,  Kraków Główny

ED250-004 jako pociąg EIC Premium 3500/1 do Gdyni Głównej. Stacja Kraków Główny, 20 minut do odjazdu.



Nasz wagon nr 11 okazał się przedostatnim (człon „b”). Ostatni (czyli w tym przypadku „a”) to klasa pierwsza. Wszystkie pozostałe klasa druga. Człon „c” jest przystosowany do przewozu inwalidów – windy w drzwiach, specjalna toaleta. Także w tym wagonie znajduje się restauracja Wars.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Wnętrze jedynego wagonu klasy pierwszej (człon „a”). W rzędach tylko po trzy siedzenia. W klasie drugiej o jedno więcej. Tu fotele są szersze i mają charakterystyczne miękkie, żółte zagłówki.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Klasa pierwsza kończy się niedostępnymi dla pasażerów drzwiami. Przez małe okienko nie zobaczymy jednak kabiny maszynisty. Jest ona za kolejnymi drzwiami, a za tymi tylko wąski przedsionek, z którego korzystała obsługa pociągu. Nad niedostępnym wejściem wyświetlacz podający nazwy stacji, na których zatrzyma się Pendolino. 


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Obok drzwi do przedziałów pasażerskich (we wszystkich wagonach) umieszczono hamulec bezpieczeństwa i interkom.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity
 
Wnętrze klasy drugiej. Tu już w każdym rzędzie są po cztery fotele. Większość z nich była pusta, na co niewątpliwie miał wpływ termin mojego przejazdu: 24 grudnia.

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Inne przykłady wnętrza drugiej klasy.

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Za siedzeniami umieszczono składane metalowe stoliki. Pod każdym folder informacyjny o Pendolino i gazetka wydawana przez PKP Intercity.

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Na brak monitorów we wnętrzu Pendolino nie można narzekać. Są większe, mniejsze. Niestety na żadnym nie zobaczymy aktualnej prędkości.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Pomiędzy fotelami umieszczono dodatkowe, indywidualne oświetlenie. Lampka bardzo dobrze oświetla przestrzeń przed pasażerem. Są na niej dwa włączniki - oddzielne dla prawego i lewego miejsca. Na zdjęciu świeci się całość.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Na ścianach zamontowano panele z numeracją miejsc. Obok tradycyjnej naklejki znajdują się małe wyświetlacze. W trakcie moich przejazdów podawały one jedynie wypisany obok numer.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 W całym Pendolino dla pasażerów są dostępne jedynie trzy wydzielone małe przedziały. Każdy czteroosobowy, z adnotacją, że jest przeznaczony dla osób z dziećmi do lat sześciu i kobiet w ciąży. Te przedziały umieszczono w wagonie nr 11, czyli w członie „b”.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP IntercityAlstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Przejścia pomiędzy poszczególnymi członami Pendolino.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

  Wnętrze dużej toalety dla inwalidów. Wagon nr 12 (człon „c”). Znajduje się tam także przewijak dla niemowląt.

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Wnętrze Warsu jest dość małe, ale nie jest to problemem. Posiłek można zamówić bezpośrednio do swojego miejsca.

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity
W członie „c” oprócz Warsu znajduje się także przedział pasażerski.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 W członie „c” zamontowano windy dla osób niepełnosprawnych.

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity, tabliczka znamionowa
Tabliczka znamionowa. Savigliano to nazwa włoskiej miejscowości, w której Alstom produkuje pociągi dużej prędkości.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

 Fragment członu „c”: rozsuwane wejście do toalety dla inwalidów, winda w drzwiach zewnętrznych i przejście do sąsiedniej części pociągu („b” nr 11). 

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity
  
Wąski korytarz obok kuchni Warsu.

Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity

Inne wąskie przejście. Po prawej stronie półki na większe bagaże. Pomysł dobry, ale w polskich realiach budzący obawy siedzących w oddali pasażerów. Tu nad torbami nie ma kontroli i każdy ma do nich dostęp, dlatego w trakcie mojego przejazdu niektóre osoby duże bagaże stawiały przy fotelach lub z trudem wrzucały je na wąskie szklane półki nad siedzeniami.

Pendolino ze stacji rusza bezgłośnie i bez charakterystycznego szarpnięcia. Można więc przegapić odjazd. Po chwili jednak o tym, że jedziemy przypomną nam wstrząsy związane z przejazdem po rozjazdach. Odczuwa się także jazdę po łukach – siły odśrodkowe szczególnie oddziałują na krętym szlaku za Krakowem. Na prostych jest zupełnie inaczej. Ponieważ jechaliśmy po ciemku, a wnętrze było doskonale wyciszone (to wielki plus Pendolino – bardzo cicha jazda) trudno było ustalić, z jaką prędkością jechaliśmy. Niestety w całym pociągu brak informacji na ten temat. Przyznam, że byłem tym bardzo zdziwiony. Aktualną prędkość podają przecież nawet zwykłe, stare wagony, które przeszły choć drobną modernizację. Taki gadżet naszych czasów, którego w Pendolino zabrakło. Dziwne, bo to właśnie w szybkich pociągach wyświetlanie aktualnej prędkości powinno być priorytetem, który zachwyca pasażerów. W rolę wyświetlacza wcieliła się obsługa pociągu. Oczywiście nie dosłownie. Gdzieś na CMK podano komunikat, że właśnie przekroczyliśmy prędkość 200 km/h. Słychać to na poniższym filmie (dokładnie w 3:08 minucie). To pełna treść tej zapowiedzi: „Szanowni państwo, właśnie osiągnęliśmy prędkość 200 km/h. PKP Intercity jest pierwszym przewoźnikiem w rejonie Europy Środkowej, którego pociągi jeżdżą z taką prędkością. Życzymy państwu przyjemnej podróży na pokładzie Expressu Intercity Premium”. Przyznam, że takiej szybkości w ogóle nie odczuwa się.

Brak informacji na temat aktualnej szybkości, czy lokalizacji pociągu nie oznacza, że nie ma możliwości jej podawania. Całe Pendolino wypełnione jest wieloma monitorami. Większymi i mniejszymi. Zobaczymy na nich różne filmy promocyjne PKP Intercity, zdjęcia zwierząt, ciekawostki językowe. Cały program nie jest zbyt długi, więc dość szybko oglądamy to samo i to samo... Można by dodać choć trochę więcej elementów, a podróż byłaby ciekawsza.
 
Wnętrze Pendolino robi wrażenie pojazdu z przyszłości. Coś w stylu science fiction. Takie odczucia miałem szczególnie w trakcie przechodzenia pomiędzy poszczególnymi członami oraz obok kuchni Warsu. Idzie się jakimś tunelem, wokoło nikogo nie ma. Tak dziwnie :) Drzwi poprzeczne zamontowane są tylko do przedziałów pasażerskich. Nie trzeba naciskać guzików, otwiera je fotokomórka, która niestety w kilku przypadkach reagowała z opóźnieniem. Kolorystyka wnętrza nie zachwyca. Szara wykładzina na podłodze, a siedzenia zielone. Ten drugi kolor wyjątkowo nie podoba mi się. Przy okazji to barwa kojarząca się bardziej z Kolejami Mazowieckimi niż z PKP Intercity. Siedzenia są dość szerokie i wygodne, można je także rozkładać. Wówczas nie utrudniamy życia siedzącym za nami osobom, bo konstrukcja oparcia pozostaje nieruchoma, a obniża się jedynie część, na której siedzimy. Na poprzedzających fotelach zamontowano rozkładane stoliki. Są one metalowe, bez zbędnych wytłoczeń, co ułatwia zachowanie czystości. Stoliki przydają się chociażby do umieszczenia na nich bezpłatnych napojów serwowanych w trakcie jazdy. W klasie pierwszej dodatkowo pasażer otrzyma przekąskę – chyba małe ciasteczko? Niestety konstrukcja siedzeń nie jest zbyt stabilna. Kiedy pasażer siedzący przede mną ruszał się, mój kubek z gorącym napojem był mocno wstrząsany.

Wygodny fotel, dużo miejsca na nogi (kolejny wielki plus dla Pendolino). To w połączeniu z wczesną porą i ciemnościami panującymi za oknami daje idealne podstawy do ucięcia sobie drzemki. Niestety przerywanej co jakiś czas różymi komunikatami. Wprawdzie większość z nich (np. o opłacie 650 zł za brak biletu) pojawia się na początku podróży, ale później też jakieś informacje wyrwą nas ze snu. Dowiemy się np. o całkowitym zakazie palenia, czy o fakcie przekroczenia 200 km/h.

Toalety w Pendolino niestety są bardzo małe, ciasne. Nie należę do osób otyłych, a jednak nie czułem się zbyt swobodnie w tak małym pomieszczeniu. W dodatku drzwi otwierają się do środka, więc aby je zamknąć (bądź otworzyć) trzeba prawie wejść na muszlę klozetową. W sumie jak w samolocie. Jeżeli jesteśmy w pobliżu toalety dla inwalidów, polecam skorzystanie z niej. Automatyczne rozsuwane drzwi (o ich zamknięciu informuje komunikat głosowy) i ogromna wręcz przestrzeń. Osoby z małym dzieckiem znajdą tam dodatkowo przewijak.

No ale dość tych opisów. Zapraszam na spacer po wnętrzu ED250-004. Film nagrałem przechodząc przez cały skład, od członu „a”, do „g”. Warto zwrócić uwagę na różnicę hałasu. W przedziałach pasażerskich jest cichutko, natomiast pomiędzy nimi trochę głośniej, aczkolwiek i tak ciszej niż w tradycyjnych wagonach. Począwszy od 3:08 minuty usłyszycie wspomniany komunikat o osiągnięciu magicznych 200 km/h:

Do Warszawy Centralnej EIC Premium 3500/1 dotarł planowo. Zgodnie z moim przewidywaniem frekwencja nie była zbyt duża. Niekiedy tylko po kilka osób na wagon. Doskonale widać to na powyższym filmie i zdjęciach.


Alstom Pendolino, ED250-004, PKP Intercity
Bohater wpisu, czyli Pendolino ED250-004 na stacji Warszawa Centralna. Za chwilę wyruszy do Gdyni.

ED250-004 w stronę Gdyni odjechało z minimalnym, ok. 2-3 minutowym opóźnieniem. Najprawdopodobniej było to związane z dość mocnym spóźnieniem pociągu z Budapesztu, z którym Pendolino skomunikowano. Skład z Węgier zatrzymał się na tym samym peronie, a prowadzącą go lokomotywę EP09 doskonale słychać na poniższym filmie. Bardzo głośno szumi. Tak skład EIC Premium 3500/1 odjeżdżał ze stacji Warszawa Centralna:



Do Krakowa wracaliśmy tą samą jednostką, czyli ED250-004. Pendolino obsługiwało pociąg powrotny EIC Premium 5306/7 relacji Gdynia Główna (14:07) – Sopot (14:14/15) – Gdańsk Oliwa (14:19/20) – Gdańsk Wrzeszcz (14:24/25) – Gdańsk Główny (14:30/33) – Tczew (14:48/49) – Malbork (15:00/01) – Iława Główna (15:36/37) – Warszawa Wschodnia (17:21/23) – Warszawa Centralna (17:30/35) – Warszawa Zachodnia (17:39/40) – Kraków Główny (20:03). Według rozkładu jazdy jednostka ze stacji Gdynia Postojowa ruszyła o 13:54, do Gdyni Głównej dojeżdżając na 14:02. Tym razem frekwencja była jeszcze niższa. W naszym wagonie nr 11 tylko 7 osób, podobnie w pozostałych. Nim odjechaliśmy z Warszawy Centralnej kilka razy musieliśmy wysłuchać komunikatów o karze 650 zł za brak biletu. Ledwo ta denerwująca już wiadomość ucichła, wjechaliśmy na Warszawę Zachodnią i znów zaczęło się: kolejne trzykrotne powtórzenie komunikatu. Nawet przez chwilę zastanawiałem się, czy zaraz nie przyjdzie konduktor i przepyta wszystkich pasażerów ze znajomości tej treści :) Współczuć należało osobom, które przejeżdżały przez całą Warszawę, zaliczając te komunikaty (oraz inne) także na stacji Warszawa Wschodnia.

Do Krakowa Głównego dotarliśmy planowo. Podróż była bardzo przyjemna. Pendolino zdecydowanie oceniam pozytywnie, choć wśród tych plusów są i minusy. O denerwujących i wielokrotnie powtarzanych komunikatach głosowych już pisałem, o maleńkich toaletach i braku informacji o prędkości składu także. Inny i zdecydowanie większy minus to brak darmowego Internetu. Dziwi fakt, że PKP Intercity nie wyposażyło swojego najnowszego i najdroższego „dziecka” w coś, co jest standardem nawet w autobusach komunikacji miejskiej. W dodatku w trakcie jazdy bardzo ciężko jest skorzystać z własnego Internetu – przeważają odcinki bez zasięgu.


Blog Transportowy na Facebooku

Blog Transportowy na You Tube, kanał Lukaszowo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz