Dodatkowe informacje

wtorek, 13 lipca 2010

Rybnickie absurdy


Wspomniana wcześniej impreza Karosą spowodowała, że kilka razy musiałem skorzystać z rybnickiej komunikacji miejskiej. Jej organizacją zajmuje się tamtejszy Zarząd Transportu Zbiorowego, który bardzo mnie zaskoczył. Niestety negatywnie. Zaczęło się od problemów z kupieniem biletu - żadne kioski nie prowadzą sprzedaży. Można go nabyć tylko u kierowcy. Czyli mamy niepotrzebne opóźnianie pojazdu przez sprzedaż biletów praktycznie na każdym przystanku. Kupując bilet przeżyłem bardzo nieprzyjemny szok cenowy. Miałem do pokonania tylko trzy przystanki, a zapłaciłem aż 3 zł. Bardzo mi się to nie podobało, bo np. w Krakowie (czyli w mieście z bardziej rozbudowanym systemem komunikacyjnym) zpłaciłbym tylko 2,50 zł, a kupując bilet za 3,10 zł mógłbym jeździć całą godzinę.

No ale dość tych narzekań. Zasiadłem w średnio napełnionym wnętrzu Mercedesa Conecto i zacząłem oglądać program wewnętrznej telewizji autobusowej. Już po chwili uświadomiono mnie (i moich współtowarzyszy), dlaczego tyle zapłaciłem. Na ekranie pojawił się napis: „Płacąc za bilet finansujesz gapowicza” - taki był jego sens, bo układ słów mogłem nieumyślnie przestawić. Tak więc wszystko stało się jasne. ZTZ Rybnik zaangażował mnie w działalność charytatywną. Kupując bilet zasponsorowałem gapowicza. Nie narzekałem więc na cenę i nawet poczułem sie jakos lepiej, bo wszakże komuś pomogłem. Wieczorem jeszcze raz podróżowałem rybnickim miejskim autobusem, znów sponsorując gapowicza. Pewien dylemat miały jednak osoby korzystające z biletów ulgowych, bo wszakże one nie sponsorowały jednego gapowicza, a tylko jego połowę. Przyzwoitość i dobre maniery nakazują więc zrezygnować z ulg, aby móc pomóc całej, rzeczywistej osobie. Przy okazji nasuwają się też różne pytania, chociażby takie jak to, ile procent wartości mojego biletu otrzyma sponsorowany przeze mnie gapowicz i czy jest możliwość poznania osoby, dla której jestem taki hojny? Podsumowując całość można też zastanowić się, po co w Rybniku kasować bilet, skoro i tak najważniejszy jest gapowicz?

Przysłowiową „kropką nad i” rybnickiej komunikacji był przystanek o nazwie „Rybnik Kościuszki”, zlokalizowany w rejonie dworca kolejowego. Na pasażera opuszczającego tam autobus czeka niespodzianka - wysiada wprost na ścieżkę rowerową. Wspaniałe, genialne rozwiązanie, które możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu:


Przystanek, ścieżka rowerowa


Transport zbiorowy w Rybniku to bardzo ciekawy temat. W sąsiednim Wodzisławiu Śląskim też jest bardzo interesująco pod względem komunikacji. O tym jednak w kolejnych wpisach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz