Niniejszy wpis miał nigdy nie powstać. Dotyczy jednej z wielu linii czasowych w Krakowie i uznałem, że nie warto rozpisywać się na ten temat. Jednak w trakcie robienia zdjęć dokumentujących autobusy pojawiające się w nietypowych dla nich miejscach miało miejsce dość szokujące zdarzenie. To właśnie pod jego wpływem zabrałem się za pisanie. Zapraszam zatem do Krakowa.
Linia zastępcza (tymczasowa) – tak ją na swojej stronie nazwało MPK – nr 704 została uruchomiona dnia 2 lipca 2011 w związku z naprawą torowiska tramwajowego w ul. Podchorążych. Czas kursowania – do 6 lipca. Relacja to: Bronowice Małe – Balicka – Bronowicka – Podchorążych – Królewska – Karmelicka – Batorego – Łobzowska – Garbarska – Dunajewskiego – Teatr Bagatela i powrót przez Karmelicką, Królewską itd. Do Bronowic Małych. Częstotliwość bardzo wysoka, bo nawet co 4 minuty w dzień roboczy i 5 w soboty i święta. Tabor przegubowy, więc nie ma powodów do narzekania.
Dla osób interesujących się transportem publicznym taka linia to doskonała okazja do fotografowania autobusów w miejscach, w których nie zobaczymy ich codziennie. Doskonałym tego przykładem są ulice Batorego, Łobzowska i Garbarska, przez które nie kursuje komunikacja miejska. Są one dość wąskie i zastawione przez liczne samochody osobowe. Kierowcy autobusów mają więc dość utrudnione zadanie, co ciekawie wygląda na zdjęciach. Do ich wykonywania dodatkowo motywuje fakt, że 704 jest obsługiwana przez największy tabor. Również i ja postanowiłem utrwalić komunikację miejską w tym ciekawym miejscu. Wybrałem niedzielę, 3 lipca. Pogoda niestety nie rozpieszczała – zimno, deszcz. Jeżeli jednak chce się mieć fajną pamiątkę, to pogoda nie jest straszna. Wszakże od czego są parasole i ciepłe ubrania. Fotoreportaż zacząłem realizować na przystanku „Batorego” na ul. Karmelickiej. W tym ciągu komunikacyjnym (Teatr Bagatela – Pl. Inwalidów) autobusy to też rzadkość (tylko jedna linia nocna). Poniżej obsługujący wspomniany przystanek Solaris Urbino 18 #BR732:
Mercedes Citaro G #DC513 dojeżdża do przystanku „Batorego”, niestety ulewa trwa:
Powyższy autobus po chwili powoli skręcił w wąską ul. Batorego. Tam też go znów sfotografowałem i dreptałem dalej. W końcu znalazłem wolną przestrzeń pomiędzy licznymi osobówkami i utrwaliłem następną brygadę 704, czyli Citaro G #DC518. Na zdjęciu pokonuje wąski odcinek pomiędzy samochodami:
Kolejna fotka już na ul. Łobzowskiej. Niestety przed autobusem jechała osobówka, więc cykałem w ostatniej chwili. To Solaris Urbino 18 #BR720:
I teraz zaczyna się główna historia. Na kolejną brygadę linii 704 czekałem na skrzyżowaniu Łobzowskiej z Garbarską. Tam miały być dwie fotki - autobus w Łobzowskiej i w trakcie skrętu. O godzinie 15:34 nadjechał kolejny Mercedes Citaro G, tym razem #DC512:
Autobus dojechał do skrzyżowania i zatrzymał się. Niby nic niezwykłego, bo przecież wyjeżdżał z podporządkowanej, ale w tym czasie kierowca otworzył okno i chyba coś do mnie wołał. Nie zwracałem jednak na to uwagi, tylko szybko zajmowałem inne miejsce, aby utrwalić Citaro w ul. Garbarskiej. Ciasno, ale od czego jest szeroki kąt (będzie artystycznie). Fotka wykonana i już miałem chować aparat, gdy autobus niespodziewanie zatrzymał się. Nie wiem po co i na jak długo, ale to przecież doskonała okazja do zrobienia dobrego zdjęcia, bez szerokiego kąta. Niczym nastolatek zacząłem więc biec, aby dostatecznie oddalić się. Szybkie spojrzenie, czy nic nie jedzie i szok ... z autobusu wyszedł kierowca i za mną biegnie!!! Ale numer - myślę sobie. Co to ma być?!
Dyskusja z kierowcą nie była jednak moim celem, a dobrego ujęcia nie chciałem stracić. Po chwili już celowałem obiektywem w pojazd MPK. Kierowca zawrócił i właśnie zasiadał w kabinie:
Przyznam, że byłem w szoku. Przed chwilą gonił mnie kierowca krakowskiego MPK, który nie wyglądał na mającego pokojowe zamiary, a w dodatku zostawił na środku skrzyżowania pełny pasażerów autobus z włączonym silnikiem. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby dogonił mnie. Może to jakiś szaleniec - niedawno gdzieś na śląsku kierowca zamordował pasażera, bo ten zwrócił mu uwagę. Brrr. Włączony silnik i otwarta kabina, a w wozie pełno ludzi - a gdyby tak jeden z pasażerów zapragnął przejażdżki. Od razu przypomniała mi się historia z lat 90-tych. Wówczas w Oświęcimiu pasażer wyruszył w podróż autobusem tamtejszego MZK, rozbijając go doszczętnie (DAB #17, który po tym trafił do kasacji). Teraz na szczęście do niczego takiego nie doszło. Mercedes ruszył, postanowiłem więc szczegółowo utrwalić jego przejazd tym nietypowym odcinkiem - włączyłem nagrywanie filmu. Warto było:
Słowa są trochę zniekształcone - szum deszczu i niezbyt idealny sprzęt. Na szczęście nie padły żadne przekleństwa, czy wyzwiska. Kierowca zastąpił je jednak wymownym gestem ręką, który widać od 0:15 czasu nagrania. A co wołał? Pierwszego zdania nie zrozumiałem (może wtedy było coś obraźliwego?). Potem było: „Ma pan pozwolenie?”, „Słyszy pan?”, „Co pan głuchy jest?”.
Pisząc te słowa nadal jestem w ciężkim szoku. Nigdy jeszcze nie spotkałem się z takim zachowaniem. Co to za człowiek? Czy miał odpowiednie badania psychologiczne? Przerażające jest to, że tak skrajnie nieodpowiedzialna i niebezpieczna osoba codziennie wozi setki osób. W dodatku dzieje się to w MPK Kraków, czyli w firmie która świadczy usługi na najwyższym poziomie, która zdobywa różne nagrody i wyróżnienia. Może ten człowiek ma już inne „wybryki” na koncie, ale nikt tego nie zgłaszał. Pamiętajmy jednak, że tego typu zachowań nie można lekceważyć. Niniejszy wpis powinien być sygnałem do odpowiednich działań dla władz zajezdni Wola Duchacka, bo ewidentnie wynika z niego, że człowiek ten ma poważne problemy nerwowe i może w każdej chwili doprowadzić do tragedii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz