wtorek, 31 sierpnia 2010

Linia W, czyli porażka komunikacyjna


W blogu już kilka razy pisałem o transporcie publicznym w Kędzierzynie-Koźlu. Sytuacja komunikacyjna w mieście ostatnio mocno skomplikowała się, więc nie mogę pominąć tego tematu.

Kędzierzyn-Koźle niestety posiada bardzo słabo rozwinięty system drogowy – do poszczególnych dzielnic (przed 1975 r. oddzielnych miejscowości) często prowadzi tylko jedna droga. Najlepszym tego przykładem jest ciąg ulic Wyspiańskiego i Dunikowskiego, które zapewniają połączenie pomiędzy Kędzierzynem, a Koźlem. Jakiekolwiek prace drogowe znacznie utrudniają przejazd i korkują miasto. Objazdów nie można wyznaczyć, bo uniemożliwia to brak alternatywnych przepraw przez rzeki Kłodnicę i Odrę. Był to też główny powód, dla którego nie przeprowadzano generalnych remontów trzech mostów we wspomnianym ciągu. Niedawno jednak sytuacja zmieniła się. Otwarto kolejny fragment budowanej od kilkunastu (może nawet i od kilkudziesięciu) lat obwodnicy, której bardzo ważnym elementem jest most na rzece Odrze. Dzięki temu można już dojechać z Kędzierzyna do Koźla inną trasą – pomijającą dzielnicę Kłodnica i omijającą trzy nieremontowane mosty. Nowa przeprawa dała możliwość zamknięcia i odnowienia dotychczasowych, zaczynając od mostu położonego najbliżej Koźla. Wyłączono go z ruchu samochodowego dnia 2 sierpnia 2010. W ten sposób dojazd do Koźla został umożliwiony tylko przez nowy most. Skierowano na niego także linie autobusowe łączące Kędzierzyn z Koźlem, czyli 1, 2, 13, 15 i H. 


Solaris Urbino 12, MZK Kędzierzyn-Koźle
Solaris Urbino 12 #155 wjeżdża na obwodnicę, pokonując rondo między Koźlem, a Reńską Wsią.


W Kłodnicy i Koźlu Porcie pozostały więc tylko dwie linie: 4 i 14, których pętlę wyznaczono na wyspie, przed remontowanym mostem. Dla ratowania sytuacji dodatkowo uruchomiono linię W o trasie: Kędzierzyn Dworzec PKP – Kozielska – Wyspiańskiego – Kłodnicka – Szymanowskiego – Jasna (trasa objazdowa) – Portowa – Koźle Wyspa. Wydawało by się więc, że sytuacja komunikacyjna tamtejszych mieszkańców jest dobra. Nic bardziej mylnego. Linie 4 i 14 kursują wyłącznie w godzinach szczytu dni roboczych i obsługują je tylko pojedyncze brygady. Linia W wprawdzie jest całodzienna i całotygodniowa, ale częstotliwość jej kursów nie należy do największych: jeden lub dwa odjazdy na godzinę. Tak wygląda rozkład z przykładowego przystanku:


Rozkład jazdy, MZK Kędzierzyn-Koźle


Częstość kursów na pewno skłania dotychczasowych pasażerów do skorzystania z innych środków transportu. Nie jest to jednak jedyny powód takiego działania. Istotniejszy jest ten ekonomiczny. Przed remontem pasażer jadący z Kłodnicy do Koźla tracił na to ok. 10 minut i płacił 2,40 zł. Teraz musi dojechać do Kędzierzyna (ok. 10 min.) i przejechać obwodnicą (kolejne około 10 min.). Do tego należy dodać czas oczekiwania na przesiadkę. Zatem w najlepszym przypadku mamy około 20 minut dłuższą podróż i dwukrotnie droższą, bo bilet należy skasować w każdym z pojazdów. Sytuacja taka jest niedopuszczalna i wielokrotnie była poruszana w lokalnej prasie, czy stacji radiowej. Niczego to jednak nie zmieniło. Padły jedynie zapowiedzi, że może od nowego roku szkolnego coś się zmieni, czyli na linii W pojawi się dodatkowa brygada. Brak słów, a przecież wystarczyłoby wprowadzić odpowiednie zmiany w dotychczasowym układzie komunikacji, np. puszczając dodatkową linię z Koźla przez ul. Wyspiańskiego do Kłodnicy i Koźla Portu. Możliwości jest dość – wystarczy tylko odpowiednia elastyczność i przewoźnik nie traci pasażerów. Słów brak.


Ikarus 412, MZK Kędzierzyn-Koźle
Obsługujący linię W Ikarus 412 #219 przejeżdża przez ul. Szymanowskiego - dzielnica Kłodnica.


Warto jeszcze dodać, że informacje o zmianach trasy znajdują się tylko na wybranych przystankach. Pasażer może się więc mocno zdziwić:


Informacja o kursowaniu autobusów

wtorek, 24 sierpnia 2010

Transport rowerowy


Rower jest pojazdem bardzo przydatnym. Także do transportu różnych ładunków. Wystarczy trochę pokombinować, dobrze zamocować i można jechać, wioząc np. krzesła:


Transport rowerowy
Screen (cytat) z portalu Interia. 


Kiedy jedzie się zbyt ciężko można przyczepić baloniki:


Transport rowerowy
Screen (cytat) z portalu Interia. 


Ewentualnie trochę większe baloniki:


Transport rowerowy
Screen (cytat) z portalu Interia. 


Powyższe zdjęcia zapożyczyłem z Internetu. Więcej zobaczycie na Interii:



Podobne rowerowe widoki można zobaczyć także w Polsce, co jest oczywiście bardzo szokujące. Taki oto rowerowy transport przemieszczał się kilka kilometrów za Głuchołazami:


Transport rowerowy


czwartek, 12 sierpnia 2010

Zabytkowe na linii


W okresie wakacyjnym na ulice wielu polskich miast wyjeżdżają zabytkowe tramwaje. Zwykle obsługują one linie muzealne. Tak jest na przykład w Krakowie. W każdą wakacyjną niedzielę można odbyć przejażdżkę linią 0. Jej obsługę zapewniają historyczne pojazdy, np. SN2 #87 z 1939 roku. Na poniższym zdjęciu w trakcie skręcania z ul. Dajwór w Wawrzyńca, 1 sierpnia 2010:


SN2, MPK Kraków


Inny obsługujący krakowską linię 0 wagon to np. N #26 z 1954 roku. To pojazd o dość ciekawej historii, bo początkowo jeździł dla WPK Katowice, potem dla MPK Kraków, a w latach 90-tych trafił do Norymbergi. Od 2006 r. znów jest w stolicy Małopolski. Poniżej zdjęcie wykonane 18 lipca 2010 r. - wagon stoi przed pięknie odrestaurowanym budynkiem dawnej zajezdni przy ul. Wawrzyńca. Tuż obok znajduje się początkowo-końcowy przystanek Muzeum Inżynierii Miejskiej, z którego korzysta wyłącznie muzealna linia 0.


N #26 na ul. św. Wawrzyńca


Nie każdy jednak wie, że po sprowadzeniu w 2006 r. wagon #26 miał też inne zadania, niż bycie pojazdem muzealnym. Miało to związek z otwarciem torowiska w ul. Pawiej, które było pozbawione pętli, a więc mogły z niego korzystać tylko tramwaje dwukierunkowe. Kursowała tam okrężna linia nr 30, do obsługi której wyznaczono dwa wagony N8S-NF #3301 i #3302 oraz wypożyczony od Tramwajów Śląskich skład 111N+111N #3501+3502. Ten ostatni pełnił funkcję pociągu rezerwowego, ale gdy i on ulegał awarii, na trasę wyruszała wspomniana N-ka #26. Od 22 stycznia 2007 dwukierunkowce zaczęły obsługę nowej linii 24, która zastąpiła dotychczasową okrężną 30. Nowa trasa wiodła z Politechniki do Bronowic i również na niej pojawiała się zabytkowa rezerwa. Ponieważ w ruchu był już wówczas kolejny N8S-NF #3303, więc natrafienie na N-kę było bardzo trudne. Na szczęście udało mi się - dokładnie 19 maja 2007 r. Zaliczyłem wówczas dwa przejazdy tym ciekawym pojazdem oraz wykonałem kilka zdjęć. Ciekawe były reakcje pasażerów – jedni narzekali na stary wagon, a inni zachwycali się i np. robili zdjęcia komórkami. Co ciekawe, ręcznie otwieranych drzwi nikt nie obsługiwał, a kiedy jechałem tym wagonem na linii 30 (w październiku 2006 r.) zajmowali się tym członkowie Krakowskiego Klubu Modelarzy Kolejowych.

Wagon utrwaliłem na końcówce Politechnika. Niestety wiata utrudniała zrobienie dobrego zdjęcia, a z przeciwnej strony słońce świeciło prosto w obiektyw:


N #26 na przystanku Politechnika


Tak prezentowało się wnętrze N-ki. Warto zwrócić uwagę na kasownik, który jest przenośny i połączony z akumulatorem ukrytym w sporej skrzynce:


Wnętrze N #26


I na pętli Bronowice. Powrotnego kursu już nie wykonał - wagon został zastąpiony przez #3302:


N #26 w Bronowicach

czwartek, 29 lipca 2010

Ciekawe lotnisko


Wakacje w pełni, więc czas dodać bardzo wakacyjny i urlopowy dział, czyli Lotnictwo. W tym temacie nie będę się zbytnio rozpisywał, bo to nie mój główny obszar transportowych zainteresowań. Niemniej samoloty są dość ciekawym tematem, więc nie mogę ich pominąć.

Zaczynam od wakacji i samolotów. Na początku zapożyczona z sieci fotka. Nie da się ukryć, że samolot leci bardzo nisko. To gdzieś w Grecji:


Zdjęcia brak - było piękne, ale link przestał być aktywny.


A teraz piękna plaża i ... Air France:




Ciekawe miejsce. To plaża w Saint Martin na Karaibach. Spokojnie raczej nie da się tam opalać, czy popływać. Obejrzyjcie kolejny film. Pierwsza połowa raczej nudna - ot prywatny film jakiejś pary:




Na plaży w Saint Martin ląduje Boeing 747:




Na koniec niemiecki filmik o ekstremalnych lotniskach. Na pierwszym miejscu Saint Martin:



sobota, 24 lipca 2010

Wozidło na naczepie


Podróżując po Polsce można natknąć się na różne ciekawe pojazdy. Gdzieś między Radomiem, a Warszawą, na jednym z parkingów natrafiłem na taki zestaw z dziwnym wozidłem na naczepie:


Terex, wozidło technologiczne


Powietrze spuszczone ze wszystkich kół - pewnie dla obniżenia wysokości. Przyznam, że jeszcze osobiście nie zetnąłem się z taką zabudową. Na pewno ma ona związek z działalnością firmy, czyli ze stabilizacją gruntów. Wozidło jest marki Terex.

Firma ta wytwarza różne nietypowe ciężarówki. Oprócz wspomnianych wozideł także potężne wywrotki, np. Terex TR100 Mining Truck o ładowności 91 ton. Przykład takiego kolosa na poniższym filmie zapożyczonym z YouTube (film jakości HD - wybierzcie odpowiedni format):




piątek, 16 lipca 2010

Kolejowa katastrofa


Kilka dni temu dość głośno było na temat wypadku kolejowego na linii Słupsk – Szczecinek. Wydarzenie to miało miejsce we wtorek, 13 lipca, po godzinie 9:00. Brały w nim udział dwa pociągi, czyli 89523 relacji Szczecinek – Słupsk i opóźniony ok. 15 minut 89522 relacji Słupsk – Szczecinek. Składy zderzyły się czołowo na szlaku w rejonie stacji Korzybie. Pociągi były obsługiwane przez Przewozy Regionalne, każdy złożony z dwóch leciwych, piętrowych wagonów serii Bhp, w charakterystycznym żółto-niebieskim malowaniu. Jeden z nich (niestety nie ustaliłem który) był prowadzony przez żółte SU42-524, a drugi przez czerwone SU42-523. Lokomotywy wbiły się w siebie, a wagony złamały się. To wszystko przy prędkości około 60 km/h. Na szczęście nikt nie zginął, choć były osoby w stanie bardzo ciężkim.

Na miejscu wypadku nie byłem, a w swoim życiu nawet nigdy nie zaliczyłem linii Szczecinek – Słupsk. Jednak ze względu na ogromny sentyment do trakcji spalinowej i pewne wspomnienia z dzieciństwa szlak ten jest mi bardzo bliski, więc sprawie katastrofy poświęcę trochę więcej miejsca, korzystając z zasobów Internetu. Na początek www.rmf24.pl, gdzie bardzo szybko zamieszczono dość spory fotoreportaż autorstwa Łukasza Chyrka. To tylko jego fragment (fotograficzne cytaty z podanej poniżej strony):

Wbite w siebie „polsaty”:


SU42-524


Uszkodzone wnętrze jednego z wagonów:


Zniszczone wnętrze wagonu Bhp


Złamany wagon. Jakiś czas temu czytałem, że ZNT-ki nie chcą już remontować wagonów Bhp, bo są strasznie przegnite. Czy to efekt takiego stanu:


Zniszczony wagon serii Bhp


Cały fotoreportaż dostępny pod tym linkiem:



Obszerniejsza informacja o wypadku na stronie Interii:


Tam też obszerna fotorelacja (17 zdjęć):


Na koniec jeszcze dwa linki z materiałami filmowymi. Najpierw Gazeta Wyborcza:


 I TVN24:


Na koniec jeszcze jeden link, który pokazuje, jak wiekowy, a jednocześnie bardzo historyczny i atrakcyjny transportowo był jeden ze składów:



wtorek, 13 lipca 2010

Rybnickie absurdy


Wspomniana wcześniej impreza Karosą spowodowała, że kilka razy musiałem skorzystać z rybnickiej komunikacji miejskiej. Jej organizacją zajmuje się tamtejszy Zarząd Transportu Zbiorowego, który bardzo mnie zaskoczył. Niestety negatywnie. Zaczęło się od problemów z kupieniem biletu - żadne kioski nie prowadzą sprzedaży. Można go nabyć tylko u kierowcy. Czyli mamy niepotrzebne opóźnianie pojazdu przez sprzedaż biletów praktycznie na każdym przystanku. Kupując bilet przeżyłem bardzo nieprzyjemny szok cenowy. Miałem do pokonania tylko trzy przystanki, a zapłaciłem aż 3 zł. Bardzo mi się to nie podobało, bo np. w Krakowie (czyli w mieście z bardziej rozbudowanym systemem komunikacyjnym) zpłaciłbym tylko 2,50 zł, a kupując bilet za 3,10 zł mógłbym jeździć całą godzinę.

No ale dość tych narzekań. Zasiadłem w średnio napełnionym wnętrzu Mercedesa Conecto i zacząłem oglądać program wewnętrznej telewizji autobusowej. Już po chwili uświadomiono mnie (i moich współtowarzyszy), dlaczego tyle zapłaciłem. Na ekranie pojawił się napis: „Płacąc za bilet finansujesz gapowicza” - taki był jego sens, bo układ słów mogłem nieumyślnie przestawić. Tak więc wszystko stało się jasne. ZTZ Rybnik zaangażował mnie w działalność charytatywną. Kupując bilet zasponsorowałem gapowicza. Nie narzekałem więc na cenę i nawet poczułem sie jakos lepiej, bo wszakże komuś pomogłem. Wieczorem jeszcze raz podróżowałem rybnickim miejskim autobusem, znów sponsorując gapowicza. Pewien dylemat miały jednak osoby korzystające z biletów ulgowych, bo wszakże one nie sponsorowały jednego gapowicza, a tylko jego połowę. Przyzwoitość i dobre maniery nakazują więc zrezygnować z ulg, aby móc pomóc całej, rzeczywistej osobie. Przy okazji nasuwają się też różne pytania, chociażby takie jak to, ile procent wartości mojego biletu otrzyma sponsorowany przeze mnie gapowicz i czy jest możliwość poznania osoby, dla której jestem taki hojny? Podsumowując całość można też zastanowić się, po co w Rybniku kasować bilet, skoro i tak najważniejszy jest gapowicz?

Przysłowiową „kropką nad i” rybnickiej komunikacji był przystanek o nazwie „Rybnik Kościuszki”, zlokalizowany w rejonie dworca kolejowego. Na pasażera opuszczającego tam autobus czeka niespodzianka - wysiada wprost na ścieżkę rowerową. Wspaniałe, genialne rozwiązanie, które możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu:


Przystanek, ścieżka rowerowa


Transport zbiorowy w Rybniku to bardzo ciekawy temat. W sąsiednim Wodzisławiu Śląskim też jest bardzo interesująco pod względem komunikacji. O tym jednak w kolejnych wpisach.

środa, 7 lipca 2010

Impreza Karosą


Niedawno, dokładnie 26 czerwca brałem udział w imprezie Karosą C744.24 z Transgóru Rybnik. Był to bardzo udany przejazd, bardzo ciekawym, a dla mnie całkowicie egzotycznym autobusem.  Oczywiście wielkie dzięki dla organizatorów.

Tak wyglądał imprezowy przegubowiec. Rocznik 1989, ex Veolia Ostrava:


Karosa C744.24


Na zdjęciu w trakcie jednego z fotostopów - pod kopalnią „Zofiówka” w Jastrzębiu Zdroju.

Za jakiś czas przedstawię obszerną relację z tej ciekawej przejażdżki Karosą, będą też filmiki. Natomiast w następnej notce rybnicki absurd rowerowy, czyli szok przy wysiadaniu z autobusu.

niedziela, 4 lipca 2010

Amerykański radiowóz


Osobówki na moim blogu pojawiają się niezwykle rzadko. Do tej pory tylko raz. Dziś wyjątkowo powracam do tej kategorii. To za sprawą policyjnego radiowozu. Egzemplarz żywcem z lat 80-tych, niczym wprost z planu filmowego o policji w amerykańskim Chicago. Taki pojazd pojawił się na lotnisku w krakowskich Czyżynach, w trakcie 17. Trakerskiego Spotkania. To zlot ciężarówek, więc tym bardziej radiowóz był niezwykłym gościem. Udało mi się go sfotografować:


Dodge Diplomat, Chicago Police

Dodge Diplomat, Chicago Police


Jak widać pojazd nie ma żółtej rejestracji, więc pewnie jest troszeczkę przekombinowany, ale i tak wygląda niesamowicie. Szkoda tylko, że tak go szpecą numer telefonu i adres internetowy.

-------------------------------------------------------------------------------------------

Przedstawiony radiowóz to Dodge Diplomat z 1982 roku.

czwartek, 1 lipca 2010

Silesia Komunikacja 2010


Dziś kończę tę swoistą „trylogię targową. Na koniec pozostawiłem najmłodszą imprezę, czyli Silesia Komunikacja w Sosnowcu. To dopiero druga edycja tych targów, które próbują konkurować z kieleckimi Transexpo. Organizatorom nie wyszło to jednak zbyt dobrze. Już pierwsza edycja była dość słaba, ale tłumaczono to trudnymi początkami. Targi Silesia Komunikacja 2010 odbyły się 20 i 21 maja. Niestety śmiało mogę stwierdzić, że była to całkowita porażka. Wystawców ubyło, o czym doskonale świadczyły puste przestrzenie hali. Ci którzy się wystawili narzekali na bardzo małą ilość odwiedzających, co było standardem także wcześniejszej edycji, o czym osobiście miałem okazję się przekonać.

Tyle narzekań np. z punktu widzenia wystawcy. Autobusowo i hobbistycznie było całkiem ciekawie (mało ludzi, więc bez przeszkód można było robić zdjęcia), głównie ze względu na nowość w Polsce, czyli małe włoskie autobusy firmy BredaMenarinibus. Były to dwa pojazdy, czyli Zeus M200E i Vivacity C CNG. Oba bardzo ekologiczne, bo pierwszy z napędem elektrycznym, a drugi zasilany CNG.

Zeus tak się prezentował:


BredaMenarinibus Zeus M200E

BredaMenarinibus Zeus M200E


Tak wygląda BredaMenarinibus Vivacity C CNG:


BredaMenarinibus Vivacity C CNG

BredaMenarinibus Vivacity C CNG


BredaMenarinibus produkuje także większe autobusy, nawet przegubowe. Moim zdaniem te „małe włoskie egzotyki” były najciekawszą częścią wystawy. Na drugim miejscu stawiam premierę niskopodłogowego Autosana M12LF SanCity. Oto on:


Autosan M12LF SanCity


Moją uwagę zwrócił też najnowszy nabytek PKS Gliwice, czyli Irisbus Crossway 12 LE. Po targach rozpoczął obsługę linii 41 na zlecenie KZK GOP. Tak prezentował się w Sosnowcu:


Irisbus Crossway 12 LE


Na Silesia Komunikacja można było obejrzeć również pojazdy marek: SOR, MAN, Mercedes, Scania i ... Jelcz. Ten ostatni nie był jednak nowym autobusem, bo wszakże producent tej marki już nie istnieje. Zaprezentowano historycznego „ogórka”, czyli Jelcza 043. Własność PKM Sosnowiec. Jego zdjęciem kończę „targową trylogię”.


Jelcz 043 z PKM Sosnowiec